Okazało się, że trafiły w stu procentach w smaki swoich kolegów. Aby dziewczynom nie było smutno, chłopcy podzielili się z nimi przysmakiem. Wszyscy byli zadowoleni i w dobrych humorach zasiedli do jedzenia. Było wesoło i smakowicie. Krótka fotorelacja. Janusz KorczakKajtuś CzarodziejWarszawa 2016DedykacjaTo trudna trudną książkę poświęcam niespokojnym chłopcom,którym się trudno chcieć i silnie, i wolę być jest jest jak dziwny ma silną wolę i silną chęć służby ludziom,temu życie pięknym będzie droga do celu była poplątana, a myśli jeszcze kiedyś dokończenie pierwszyKajtuś lubi się zakładać – Kajtuś wchodzi do sklepów i udaje, że chce coś kupić – a nie ma ani grosza– A bo co?– Bo nic.– Nie wierzysz?– Nie.– To się lubi się zakładać z kolegami.– Załóż się, że zafundujesz do kina.– Dobrze, zgoda.– Daj rękę. Pamiętaj: w niedzielę kino.– Ale poczekaj – zaraz.– No widzisz, już się boisz.– Nie boję się, tylko chcę wiedzieć, jak to powtarza:– Wejdę do dziesięciu udawał, że chcę coś mam ani grosza w kieszeni.– Mówiłeś, że do dwunastu sklepów...– Niech będzie Wstąpi. Niby, że ostatnia ostatni na głowy.– Więc idziemy?– schody, już ulica.– Ja będę stał przed sklepem.– Jak sobie chcesz. Tylko nie śmiej się w szybę, bo się sklep – Kajtuś do wydaje lekarstwa powoli, żeby się nie pomylić – Kajtuś cierpliwie czeka swej kolejki.– A tobie, mały, czego?– Proszę o dwa zeszyty: jeden w kratkę, a drugi do rysunków.– Nie mamy do rysunków, tylko wszystkie w kratkę – zażartował pan aptekarz.– To ukłonił się się panom zrobiło.– Idź na prawo – obok. Tam dostaniesz.– się ukłonił i koledze, jak apteki jest sklep pomocy się.– Proszę o ciastko z kremem.– Czego?– Ciastko czekoladowe z kremem.– A ty ślepy jesteś? Nie widzisz?– Owszem, i dziwi się, czego od niego chcą.– Chodzisz do szkoły?– Chodzę.– Nie wiesz, gdzie się ciastka kupuje?– Jeszcze nas nie nie wie, co się pan.– Na co czekasz?– Już wychodzi.– No co? – pyta się kolega.– Obraził się. Złośnik jakiś.– On taki zawsze – mówi kolega. – Znam ten sklep. Nigdy tu nie kupuję.– To trzeba było powiedzieć.– Myślałem, że ci się uda.– No i udało się. Przecież mnie nie wchodzi do trzeciego spożywczy. Są tu sery, masło, cukier, śledzie, sielawy.– Dzień dobry.– Dzień dobry.– Czy można dostać wieloryba?– Wieloryba?– Tak. Dziesięć deka. Marynowanego.– A kto cię przysłał?– Kolega. O, stoi tu przed sklepem.– Powiedz koledze, że łobuz, a ty gapa.– Więc nie ma?– Nie, nie ma. Będzie dopiero.– Kiedy będzie?– Jak się ociepli. No, dosyć. Ruszaj! Drzwi zamknął drzwi i opowiada, jak było.– Nie bałeś się, że pozna?– A co? Sprzedają morskie łososie. Śledzie też są morskie. Nie wolno się zapytać?– Czekaj. Dopiero trzy sklepy. Możesz jeszcze przegrać.– – mały nie ma pora obiadowa, a sprzedał dopiero parę sznurowadeł i pudełko pasty do żeby kto Kajtuś.– Proszę sera szewc, czy się domyślił, że żarty, czy zły, że głowę za pasek.– Dam ja ci sera, błaźnie jeden!Zamachnął bardzo się udało, trzeba było prędko Kajtuś kilka małych się przed fryzjerem i myśli.– Ale ty ciągle to samo. To nie sztuka.– Nie podoba ci się, to nie. Sam sobie chodź i wymyślaj co innego.– No już dobrze. A tu co powiesz?– Nie spiesz się. Poczekaj. tu. Czysto. w różnych butelkach. Mydła kolorowe. Grzebienie. Pomady. czyta książkę.– Czego sobie życzysz, kawalerze? – pyta się młody i wesoły.– Proszę o pomadę na porost królewskich wąsów.– Dla kogo?– Dla przerywa czytanie i oczy szeroko otworzył.– A na co ci wąsy?Kajtuś patrzy naiwnie i mówi:– Na przedstawienie w szkole.– A co będziesz przedstawiał?– Króla Sobieskiego.– Mogę namalować ci wąsy.– Ja wolę prawdziwe.– A potem co zrobisz po przedstawieniu?– A Niech mu pan da wody kolońskiej.– Nie chcę – otrząsa się Kajtuś.– Dlaczego nie? Będziesz pachniał.– Nie chcę. Chłopaki śmiać się będą. Powiedzą, że się chcę żenić.– A ty się nie chcesz żenić?– Pewnie, że nie. Na co?Nudzi się młodym w sklepie, więc radzi weszła kupująca. Rozmowę przerwała.– Przyjdź, to cię pomaluję. Będą jak prawdziwe.– Ale zaprosisz nas na przedstawienie? się niecierpliwi.– Coś tak długo siedział?– Perfumować mnie chcieli.– Za darmo?– No chyba.– Dlaczego nie dałeś?– Co mają towar marnować? Pożartować można. Ale nie jestem pętakiem. Nie lubię oszukańców.– No Kajtuś do mydlarni. Prosi o truciznę na mu.– Masz na pchły, na pluskwy i na karaluchy.– U nas nie ma pluskiew ani karaluchów. Mama kazała tylko na pchły.– Nie szkodzi. Ten proszek dobry, wszyscy go kupują. Pokaż, ile masz mocno zaciska pustą pięść.– Nie... Muszę się zapytać... Muszę się słuchać mamy.– No to idź się zapytaj. I powiedz, że złotówkę kosztuje. A wy daleko mieszkacie?– Tu zaraz.– Jak będziesz często kupował, dostaniesz cukierków... O, widzisz.– słój z cukierkami.– Mądra baba: dawaj jej zaraz złotówkę! Myśli, że się połakomię na cukierek. Pewnie farbowane. Ile już było sklepów?– Sześć.– Akurat połowa.– No, idziemy dalej.– Czego się spieszysz? Niech trochę odpocznę. Już mi się w głowie nic. sklep – ogrodniczy.– Czy można dostać palmę kokosową?– Nie ma.– Niech pani poszuka. Pan od przyrody kazał.– Więc powiedz panu od przyrody, że ma fiołki w głowie.– Wcale nie. Nasz pan wie, co mówi. Nieładnie tak uczyć dzieci. Nie wolno nauczyciela obrażać.– Wynoś się, smarkaczu! Morały mi będzie prawił.– Pewnie, że morały, bo się tak nie drzwiach pokazał jej język.– Szkoda, że nie dodałem, żeby się kazała wypchać trocinami i wytapetować.– Czegoś taki zły?– Bo mi się już znudziło tak łazić.– Trudno, założyłeś się.– Wiem bez ciebie. Zacząłem i sklepikiem stoi balon z wodą sodową.– Proszę o szklankę nalała – Kajtuś:– Nie chcę wody, tylko sodowy zrobił niewinną minkę. Ale ona nawet nie się i chlusnęła się w porę trafiła.– Żebyś ręce i nogi połamał, złodzieju!Nie jest Kajtuś pętakiem ani złodziejem. Przecież mógł wodę wypić i uciec. A pić mu się chciało.– Sama na nią zły, i na na kolegę.– Te, słuchaj – pyta się kolega – co znaczy: fiołki w głowie?– Pewnie, że nie wie, co gada. Sam się możesz się przed fotografem.– Wejdę z tobą.– Jak sobie Ile kosztuje pół tuzina gołębi?– Jakich wam znowu gołębi?– Pocztowych, gabinetowych. Będziemy trzymali gołębie na kolanach.– A pieniądze macie?– Jeszcze nie. Ale się postaramy.– Naprzód się postarajcie, a potem przyjdziecie.– Co pani z nimi gada? – wtrącił się pan w okularach.– Tu się tylko ludzi fotografuje. I sobie:– Ten nazwał mnie osłem, tamten smarkaczem. Ta wodą oblewa, tamten zerwał się do dlaczego?– Bo nie mam tak mieć złotówkę, wszyscy byliby do kina wpuszczą. I wodę dadzą – nie tylko czystą, ale z sokiem.– Ile już było sklepów?– Osiem.– Nieprawda, bo dziewięć.– Może się liczyć: razem z przekupką – dziewięć.– No jazda!Do następnego sklepu znów weszli razem.– Proszę pokazać przekłada, przymierza. Ogląda klamrę. Liczy dziurki. Chucha, wyciera. pasek za cienki, ten za ciemny, tamten za panienka co jeden położy, to drugi zaraz chowa do pudła.„Boi się, że ukradnę” – pomyślał dziwnego. Różni się w sklepach kręcą. Przychodzą – nudzą – nie kupują. I naprawdę ukraść wie, ale się gniewa, że o koledze myśli:„Jaki on teraz odważny. Wchodzi ze mną razem, a gęby nie umie otworzyć”.Ano, wybrał pasek: ładny skautowski.– Ile kosztuje?– Dwa złote pięćdziesiąt groszy.– Za drogo.– Ile kawaler myślał?– Kolega kupił taki za czterdzieści groszy.– To idź tam, gdzie kupił kolega.– Dobrze, pójdziemy.– Znaleźli się mądrale. Jeden wybiera, a drugi się rozgląda. Znamy was.– I ja panią i przegoniła.– A co byś zrobił, gdyby oddała?– Głupi wie, co by zrobił. Szukałby po kieszeniach, niby że zgubił mówić nie chce, niech się sam domyśli.– Więc jutro fundujesz się i czeka na się zawahał.– Poproszę ojca – pewnie da.– A jak nie da?– To już na pewno w przyszłą skrzywił się i machnął niechętnie ręką. Pomyślał:„Ot, zakładaj się z takim szczeniakiem...”W sklepie z papierosami pożałowali nieśmiało w kącie i czapkę gryzie.– Czego chcesz, mały?– Kiedy się wstydzę.– Mów, nic ci nie zrobię.– Bo majster kazał kupić trzy papierosy.– Jakie?– Brzydko się nazywają.– Gadaj śmiało.– Powiedział, że nabije, jak nie przyniosę.– Więc powiedz.– „Psia morda” się zakrył czapką oczy.– Upił się twój majster. Niech się wyśpi.– Właśnie się już obudził.– Ty ze wsi? – zapytała się pani.– A ze wsi, proszę pani.– Zaraz znać: nieśmiały. Ot, wysyłają dzieciaka do miasta na poniewierkę.– Już chyba pójdę – mówi Kajtuś.– Ty pewnie głodny?– Nie, nie bułkę. Weź, Kajtusiowi, czy z żalu, czy z tego zmęczenia, łzy napłynęły do oczu.– Nie wstydź się, weź.– Nie się wyniósł.– Czego płaczesz?– No... Mucha czy coś – wpadło mi do Ostatni sklep, dwunasty. chciał wejść, bo woli delikatniejsze sklepy. Ale kolega namówił.– Wejdź. Nie bój się. Już boi się. Nieostrożny.– Przepraszam. Czy można wyprasować kota?– Kota? – zdziwiły się panny.– Tak. Zdechłego. Z nie zauważył, że koło drzwi siedzi narzeczony panien. A ten cap go za kark.– Poczekaj. Ciebie wyprasujemy. Dawaj, Franka, gorące Mocno trzyma. Położył Kajtusia na deskę do prasowania.– Czego pan chce?– To jest wypchany wyrywa się, tylko prosi:– Niech pan się panna Frania.– Puść go, głuptasa.– Nie głupi on. Cwaniak, struga tylko wariata.– A ja mówię, że nie. Dobrze mu z oczu patrzy.– Ja wszystko wytłumaczę – jęczy Kajtuś.– Dobrze, więc co to za zdechły kot?Patrzy Kajtuś, że drzwi że teczkę oddał koledze: lżej było uciekać.– Poczekaj! Spotkamy się. Poznam cię. Dostaniesz za go kolega.– Cóżeś tak uciekał?– Widać, że trzeba było.– Nie powiesz?– Nie wymówiłeś, że mam opowiadać. Dawaj teczkę. I sam sobie idź do kina. Ciesz się, żeś ze mną nie wszedł: dostałbyś, się pogniewani. Nie pierwsza kłótnia nie pierwszy zakład. Bo lubi się Kajtuś raz w szkole o ciekawsze: mecz czy kino? Czy kąpiel, czy łódka? Rower czy ślizgawka?Mówi Kajtuś, że filmy dorosłych zawsze kończą się całowaniem.– Chodź, pokażę ci, jak się całują.– Chłopaka nie sztuka, ty pannę pocałuj.– Oo, mądry. Sam spróbuj.– Myślisz, że nie? Więc dobrze: załóż się o porcję lodów.– Dobrze: daj ostatnia Spakowali Brama. Ulica.– Wy idźcie za sam że się nie chce zaczepiać. Przykro. Bo się nastraszy. Zresztą powiedział, że „panna”. Więc to zrobić? Idzie. Rozgląda Patrzy. Myśli. Patrzy. Czeka.– Ta nie. I ta o te lody, ale wstyd przegrać. Musi postawić na nareszcie Uczennice. I starsze. Śmieją się. Rozmawiają. Nie spieszą drugą nazwała Słuchaj, Zośka, jak znów przyjdziesz...Więcej Kajtuś nie słyszał. Ale ma ręką znak, że zaczyna. Przeszedł na drugą stronę, wyprzedził je i wrócił – i prosto na Głowę zwiesił, niby je mija. Nagle staje. Spojrzał.– Ooo, Zośka! Kiedy przyjechałaś?Ona patrzy. Stoi on – hop! Objął za szyję – i pac! – jeszcze się nachyliła. Tak się pysznie oprzytomniała.– Ty co za jeden?– Ja? Ano Kajtuś.– Co znów za Kajtuś?– Nic – taki się, że niby pocałunek w patrzą, dziwią się – aż się domyśliły.– Poczekaj, andrusie!– A to zuchwały chłopak!– Skąd wiedział, jak się nazywam?Kolega był wtedy honorowy i miał dwadzieścia się lodami po też dostał, choć mu się nie taki jest Odważny. W głowie różne taki, zanim jeszcze zaczął chodzić do taki, zanim jeszcze stał się drugiSkargi na Kajtusia – Blizny – Antoś czy Kajtuś? – Papierosy pali – Mysz koło piecaSkargi i skargi na Kajtusia.– Utrapienie z chłopakiem – wzdycha mama.– Nie biłem, ale jak stracę cierpliwość – grozi ojciec.– Dobrze mu z oczu patrzy – uśmiecha się babcia.– Głowę ma dobrą – mówi ojciec.– Do wszystkiego ciekawy – dodaje mama.– W dziadka się wrodził – uśmiecha się i stróż, że z okna rzucił śledzia na głowę gospodarza domu.– Rzuciłeś?– pierwsze: wcale nie śledź, a tylko ogon drugie: nie na głowę, a na trzecie: nie z okna, a przez poręcz czwarte: nie Kajtuś, a inny dodatku nie trafił – stróż, że pogasił światła na wszystkich schodach.– Nieprawda. Wcale nie na wszystkich, a tylko w jednej sieni. Skąd stróż wie, że akurat ja? Może kto inny? Może kto jeszcze? Może dziewczynka zgasiła, a nie chłopiec? Może strażak zgasił? Są przecież w Warszawie stróż, że Kajtuś dzwoni i ucieka.– Dzwonię – tak – ale w innych bramach. Nie w naszej. Raz dzwoniłem – dawno.– Dlaczego dzwonisz?– Tak chce wiedzieć, czy dzwonek nie zepsuty. Czasem z nudów. Czasem ze złości, że idzie do szkoły, a głupi dzwonek wisi sobie jak hrabia i nic nie stróż:– Wyrwał kamień, powyginał już zupełnie nawet, kto to zrobił.– Ja sanki zbijałem, ale młotkiem, wcale nie kamieniem. A deskę oparłem o schowek, a nie o świadka. Może przyprowadzić chłopca, który mu młotek pożyczył i deskę przychodzą na skargę.– Szybę stłukł. Kamień rzucił.– Widziałem, jak uciekał. W psa rzucił.– Nie w psa, a w kota. Nie kamień, a kawałek cegły. Zupełnie inny chłopak wybił szybę kamieniem. – Tylko uciekli kto, ale nie powie.– Dlaczego ta pani dobrze nie widzi?A jeszcze przychodzi na skargę i każe płacić za szybę?Bo wygląda tak, że już nikt nic złego, tylko wszystko przecież gorsi od sam nie zrobił, to jeden z jego koleżków”.Więc co? Za wszystkich ma odpowiadać czy tylko za siebie?Był szkoły jeszcze nie kąpać się w zostawił na pływa – potem wychodzi z wody. I widzi z daleka, jak uciekają zabrali: spodnie, buty, czapkę, nawet się zlitował, owinął w swoją marynarkę i zaniósł Kajtusia do była awantura, że też są między Kajtuś nie ruszy cudzego. Brzydzi się tylko różne żyła Helenka, skakali ze schodów; z jednego, z dwóch, z trzech, z czterech i z pokazać, że skoczy bez trzymania za pokazał: skoczył z pięciu schodków. Byłoby się udało, ale miał nowe buty... śliskie podeszwy...Potem długo leżał w na głowie włosy mu w tym miejscu nie się nazywa bliznę ma Kajtuś na nodze, bo go pies rzeźnika mówili chłopcy, że pies się nie da pogłaskać.– Zły pies.– Spróbuję ostrożnie. Może się ostrożnie. I nie udało się, że przeleci przed tramwajem.– Możesz się przewrócić. Daj lepiej spokój.– Czego się mam przewrócić?– Nie zdążysz.– To się zakład nie został rozegrany. Motorniczy w porę zatrzymał, zahamował tramwaj; ale policjant przyprowadził Kajtusia do mu cały tydzień na podwórko sam został w zrobić niespodziankę: że porąbie drzewo też się nie już trzecia blizna Kajtusia, na palcu lewej mogło być jeszcze gorzej. Bo znów w domu został. I chciał lampkę zapalić przed się firanka. Ale akurat babcia weszła i ogień taką ma Kajtuś naturę, że musi widzieć, wiedzieć, a potem sam mu mama bajkę o Ali Baba był to wódz zbójca. Czterdziestu ich było. Ali Baba dowódca – zbójcy w lesie piwnicę. Nazywała się ta piwnica – Sezam. Tam chowali skarby zrabowane. Tam worki z dukatami i złoto, i drogie kamienie, i piwnicy prowadzą tajemnicze powiedzieć:– Sezamie, otwórz się:Drzwi same się bardzo Kajtuś w łóżku i myśli o skarbach potem pyta się ojca:– Czy są skarby prawdziwe?Nie w bajce, a gdy mu mama i babcia dobrze nie wytłumaczą, chce sprawdzić u ojca.– Są skarby – mówi ojciec. – Były wojny na ziemiach naszych. Nieprzyjaciel palił i rabował, a ludzie zakopywali, co cenne. Nawet niedawno pisali w gazetach, że w polu znaleźli garnek z ojciec, że minister drukuje papierowe pieniądze, bo złoto za ciężkie do noszenia: więc sztaby złota leżą schowane w Kajtuś nie zrozumiał dobrze, bo było za trudne. A może był wtedy śpiący.– No, trzeba Idzie z babcią do piwnicy po się pod ziemię. A tam drzwi i długi korytarz. A tam różne małe drzwi, do każdej piwnicy zapaliła świecę. Idą. A w kącie korytarza stoi się Kajtuś za wzięła węgiel do kubełka i wychodzi. A Kajtusia nie babcia:– Antoś, Antoś!Gdzie się chłopak podział?A on przykucnął za beczką i czeka babcia: pewnie już na podwórku. I zamknęła piwnicę na Kajtuś w ciemnym korytarzu. Ale się nie boi. Myśli, czy aby uradzi ciężką sztabę w beczce: pierwsze drzwi i mówi:– Otwórz się, Namacał drugie drzwi:– Otwórz się, wraca. się, szuka. Już nawet nie wie, gdzie jest. Sam jeden tak błądzi. Ciemno, otwórz zaczął płakać. Przestraszył się może duchy albo szczury?Mały był. Do szkoły jeszcze nie wali ręką w że już się nie babciu!...I naprawdę mógł długo siedzieć, bo babcia go nie szukała. Bo czy to pierwszy raz Kajtuś na ulicę albo gdzie do sąsiadów?Już mu głosu zabrakło.– Babciu, tatku, mamo!A na schodach ludzie nie słyszą, bo stukają butami. I Kajtuś stoi nie przy drzwiach, a na końcu, gdzieś koło listonosz przyszedł i w torbie listy układa. Stoi w sieni. Usłyszał. Słucha. Co to? Ktoś tam w piwnicy się:Dlaczego nie odezwałeś się, kiedy cię babcia wołała? Dlaczego za beczkę wlazłeś?Nie żeby się kary się. A jeszcze go Antoś, Antoś. Zawsze jakieś imię Kajtusia jest Antoś. Tak nazywają go w został na podwórku między stoi raz przed bramą i pali i dmucha, pociągnie i stara się, żeby dużo dymu było. Bo zapłacił pięć groszy, więc chce, żeby było kupić czekoladkę, ale papieros ulicą przechodzi się, patrzy, śmieje No! Mały taki Kajtuś, a kurzy jak stary.– Więc co?Zawstydził się Antoś i chłopcy zaraz: – Kajtuś, mały Kajtuś!Źli byli, że nie dał pociągnąć. Sami bali się palić, ale tak już zostało: nie Antoś, a przezwiskami jest tak. Jeżeli się nie gniewać, to często zapomną i przestaną. Jeżeli się złościć, to właśnie jeszcze bardziej. Bo lubią bił, nie dał się przezywać. Ale co jeden poradzi ze wszystkimi?A dwóch Antosiów było na podwórku, więc nawet wygodniej, że jeden z nich Kajtuś. Wiadomo, kogo wołają. Wreszcie się przyzwyczaił, ale niezupełnie. I w ogóle – nie lubi rok chodzi Kajtuś do szkoły, a nie znalazł na długo dobrego kolegi. Mało naprawdę porządnych. Bo tylko udają. się. Ze strachu spokojni, bo w domu na nich krzyczą albo biją. Tacy najwięcej też nauczył się kręcić i można się zanadto przyznawać. Gdyby dorośli lepiej rozumieli, wtedy co Kajtuś:– Nie wiem, czego ode mnie wie Kłamstwo od początku do we środku jest trochę Pobił tak, że się chłopiec ruszyć potem nie mógł.– Co się ma nie ruszać? Przecież nie zabiłem.– Mało mu ręki nie odpowiadaj nie za to, co naprawdę zrobiłeś, ale i za to, co się mogło Są chłopcy poważni, ale cicha woda, albo Odsuń się.– Przestań.– rok chodzi Kajtuś do i tu ciągle przyszedł do pierwszego oddziału, pani go pochwaliła.– Umiesz już czytać. Kto cię nauczył?– Sam się nauczyłem.– Zupełnie sam?– Wcale na pierwszej zaczęło się:– Siedź prosto. Nie kręć się. Nie Nie kręć się. Siedź spokojnie. Nie baw się ołówkiem. godziny łatwy. Potem coraz nareszcie dzwonek?Opowiada pani coś ciekawego. Wtedy okropnie złości, że przerywają. Pani zaczyna się gniewać, aż słuchać się domu wolno oprzeć się o stół, gdy ojciec opowiada, wolno oprzeć się o łóżko, gdy mama mówi bajkę, oprzeć się o kuferek, gdy babcia wspomina dawne domu wolno pochylić się i przeciągnąć, zapytać, gdy się nie w szkole chcesz powiedzieć słówko, zaraz podnoś dwa palce do góry i tak. Dużo w klasie dzieciaków i pani nie może osobno rozmawiać, bo inni zaczną hałasować. Ale to strasznie przeszkadza.– Cóż, Antoś? – pyta się ojciec. – Jak ci się w szkole powodzi?– Hm.– Co w szkole słychać?– bardzo nawet lubi rozmawiać o go pani na czwartą ławkę koło nie wolno przez okno pierwszej ławce sąsiad był spokojny, a ten z czwartej zaczepia. Z tyłu za ucho ciągnie. Nie boli, ale czego zaczyna?Chcesz powiedzieć, żeby przestał, i pani zaraz:– Nie odwracaj się.– A co zrobię, jak muszę?– Idź do kąta.– Pani nie wie i mówi – mruczy Kajtuś.– Wyjdź za wezwali ojca do szkoły.– Co tam zwojowałeś?– Biłem się z chłopakiem. Zaczął rozpowiadać, że się Kajtuś nazywam.– No bo prawda: tak cię nazywają.– Więc co, że prawda? Co innego podwórko, co innego szkoła.– Trzeba było mu wytłumaczyć.– A jakże. Będzie się słuchał.– Bić się nie wolno.– Wiem.– Oj, Antoś, źle zaczynasz. Oj, Antoś, bo jak stracę cierpliwość...W kancelarii pani bardzo się skarżyła.– Nie słucha się. Niedobry dla kolegów. Rozbija się. się ojciec.– Musisz się się, ale co?Parę dni już dobrze, potem znów ktoś przed Kajtusiem i trąca go łokciem; nie jego, a Zabierz on:– Bo co? Nie pozwolisz?– Poczekaj: dam ci po dzwonku.– Dużo się go ręką tylko, a on zawadził łokciem o kałamarz i atrament kłamie pani nie wierzy się uda, a Kajtusiowi się na lekcji cichy, na przerwie coś złość już nie warto się nie zawsze można wytrzymać, jak go coś skusi albo żart przyjdzie do nudzi się Kajtusiowi na pan patrzy na zegarek i czeka na robić, żeby się prędzej skończyło?Ano – wskakuje na ławkę.– Oj, proszę pana, mysz. Tam w dziurce koło pieca. Jeszcze widać uwierzył.– Wstydź się. Duży chłopak i boi się w śmiech. Żeby się panu przypodobać.– Myszy się boi. Tchórz!Schodzi Kajtuś z ławki i mówi:– Phi. Nie było żadnej myszy, tylko tak nabujałem.– Była – mówią.– No to poszukaj, gdzie przy piecu naprawdę nie że panu smutno, więc chciał pan się pisze kartkę do dzwonek go że czyta dużo, i myśli poważnie, i na lekcji zadaje mądre że koledzy wcale nie za to go szanują, a właśnie za jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji jest bezpłatna wersja demonstracyjna ebooka. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji publikacji.

Eksperyment Robbers Cave był słynnym badaniem psychologicznym, które przyglądało się, jak rozwija się konflikt między grupami. Naukowcy podzielili chłopców na obozie letnim na dwie grupy i zbadali, jak rozwijał się między nimi konflikt. Zbadali również, co działało i nie działało w celu zmniejszenia konfliktu grupowego.

Piotrek i Paweł kupili w prezencie dla mamy bombonierkę za 15 zł i kolczyki za y złotych. Kosztami podzielili się po połowie. Każdy z nich zapłacił 18 zł. Które równanie przedstawia opisaną sytuację? A)2(15+y)=18 B)15+2*18=y C)15+y=2*18 D)15+y=18 2. Kasia jest dwa razy starsza od Basi. Cztery lata temu Kasia była trzy razy starsza. Rozkazał, by przed fortecami wykopać doły, w których ukrywają się chłopcy i zaatakują wroga, który niczego się nie spodziewa. Boka wygłosił uroczystą mowę, a później zaczął obserwować przeciwników przez lornetkę. Zauważył, że wrogowie podzielili się na dwie grupy i jedna z nich czeka aż ta druga pokona bohaterów. Znajdź odpowiedź na Twoje pytanie o Zad1.Napisz co byś mógł zrobic w domu aby dostać trochę pieniędzy stwórz tabele wykonana czynnosć cena i tp masz tylko 6 dni… Chłopcy żywili się głównie słodyczami i konkurowali o tytuł największego łobuza. 4. Panie domu. W międzyczasie dziewczynki gotowały, sprzątały i organizowały pokazy mody. Wszystkie próbowały się zaopiekować kotem sąsiadów i starały się wspólnie spędzić tydzień eksperymentu. Nie oznacza to jednak, że obyło się bez Podzielili się monetami w ten sposób, że każdy dostał tę samą ich liczbę. Gdyby było o czterech piratów mniej, to każdy z nich dostałby o 10 monet więcej. Gdyby zaś było o 50 monet mniej, to każdy pirat dostałby o 5 monet mniej. Zadanie 4 Ania przeznaczyła na zakupy 345 zł. Sukienka kosztowała tej kwoty, natomiast na nowy łańcuszek wydała 0,25 całej kwoty. a) Jaką kwotę Ania w …
Ci trzej chłopcy wprost przejęli nasz profil, a ilość wiadomości prawie zablokowała nam skrzynkę. Chłopaki już wylegują się w nowych domach! PS. Marzy nam się, żeby inni nasi podopieczni mieli choc
.
  • obj1xg8ao1.pages.dev/527
  • obj1xg8ao1.pages.dev/476
  • obj1xg8ao1.pages.dev/915
  • obj1xg8ao1.pages.dev/481
  • obj1xg8ao1.pages.dev/104
  • obj1xg8ao1.pages.dev/855
  • obj1xg8ao1.pages.dev/431
  • obj1xg8ao1.pages.dev/380
  • obj1xg8ao1.pages.dev/24
  • obj1xg8ao1.pages.dev/803
  • obj1xg8ao1.pages.dev/785
  • obj1xg8ao1.pages.dev/962
  • obj1xg8ao1.pages.dev/710
  • obj1xg8ao1.pages.dev/561
  • obj1xg8ao1.pages.dev/777
  • trzej chłopcy podzielili się czekoladą