odpowiedział (a) 18.10.2008 o 09:08. Demokracja to ustrój polityczny, w którym źródło władzy stanowi wola większości obywateli, przy respektowaniu praw mniejszości ( czyli pełnoletni mieszkacy np. Polski decydują kogo wybrac na prezydenta, premiera). Nasz głos jest najważniejszy, natomiast Republika to zgodnie z ustrój polityczny Najlepsza odpowiedź Majuśśś odpowiedział(a) o 18:40: Demokracja bezpośrednia polega na tym że decyzje polityczne podejmują wszyscy wyborcy. W demokratycznych antycznych greckich państwach-miastach obywatele zbierali się na agorze i decydowali o sprawach republiki. We współczesnych państwach demokracja bezpośrednia jest znana jako referendum. Jej forma występuje w niektórych spółkach z małą ilością wspólników, gdzie decyzje dotyczące spółki są podejmowane większością głosów, ale zwykle nie jest to klasyczna demokracja bo głos udziałowca ma różną wagę zależną od ilości posiadanych przez niego pośrednia jest lepsza w dużych państwach, w których jest technicznie niemożliwe aby obywatele się mogli zebrać na debatę, by każdy mający odrębne zdanie mógł się wypowiedzieć i przekonywać pozostałych do swoich racji. Demokracja pośrednia polega na tym, że obywatele z poszczególnych okręgów wyborczych wybierają po jednym swoim pośle* i dopiero ci posłowie podejmują w Sejmie decyzje o państwie większością głosów. Odpowiedzi Demokracja pośrednia polega na tym,że sposrod danej grupy spolecznej wybiera sie osobe reprezentującą inne i ona idzie na głosowanie i oddaje bezpośrednia polega na tym, że każdy obywatel idzie na głosowanie i osobiście oddaje swój głos na wybranego kandydata. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
\n \n \n\n\n czym sie różni demokracja pośrednia od bezpośredniej
Demokracja bezpośrednia (z greckiego Demos = lud oraz creatos = panować czyli bezpośrednie panowanie ludu) – system polityczny, w którym decyzje podejmuje się przez głosowanie ludowe (plebiscyt, referendum), w którym wziąć udział mogą wszyscy obywatele uprawnieni do głosowania. W demokracji bezpośredniej, w porównaniu do obecnej
Ludzi online: 712, w tym 17 zalogowanych użytkowników i 695 gości. Wszelkie demotywatory w serwisie są generowane przez użytkowników serwisu i jego właściciel nie bierze za nie odpowiedzialności. 11.5k. Posted February 17, 2007. tylko tym ze klasa posrednia ma ograniczenie wiekowe - do 24 miesiaca a w kalsie otwartej mozna wystawiac bez ograniczen. mysle ze lepiej w posredniej, poniewaz w otwartej czesto sa starsze lepiej rozwiniete pieski ni i czesto trafiaja sie w niej Championy. Quote.

Różnica między demokracją bezpośrednią a pośrednią - Życie Zawartość: Demokracja bezpośrednia a pośredniaCo to jest demokracja bezpośrednia?Co to jest demokracja pośrednia?Jaka jest różnica między demokracją bezpośrednią a pośrednią? Demokracja bezpośrednia a pośredniaDemokrację bezpośrednią i pośrednią należy postrzegać jako dwa różne typy demokracji, między którymi można zidentyfikować pewne różnice. Podejdźmy w ten sposób do dyskusji o demokracji. W różnych krajach świata istnieją różne formy systemów politycznych i rządów. Od skrajnej prawicy, gdzie mamy dyktaturę, autokrację, monarchię, do środka, gdzie mamy różne typy demokracji i wreszcie po lewej stronie, gdzie mamy komunizm i socjalizm do rządzenia ludźmi, stwierdzamy, że jest to demokracja, ze wszystkimi jej szaleństwami i ograniczenia, które są wykorzystywane przez większość narodów świata. Chociaż istnieje wiele typów demokracji; tutaj ograniczymy się do klasyfikacji demokracji na demokracje bezpośrednie i pośrednie. Istnieją różnice w tych dwóch typach demokracji, o których będzie mowa w tym to jest demokracja bezpośrednia?Przed zrozumieniem pojęcia demokracji bezpośredniej konieczne jest zdefiniowanie terminu demokracja. Demokracja jest opisywana jako rządy ludu, przez ludzi i dla ludzi. Definicja ta podkreśla fakt, że demokracja może spełniać nadzieje i aspiracje mieszkańców danego kraju, a ich głos ma znaczenie przy podejmowaniu decyzji politycznych w sprawach, które są dla nich ważne. W demokracji istnieją dwa typy, a mianowicie demokracja bezpośrednia i pośrednia. Demokracja bezpośrednia jest kiedy głos ludu jest bezpośrednio słyszalny i liczony w formie referendum tak jak to miało miejsce w Kalifornii niedawno, kiedy ludzie głosowali nad przepisami dotyczącymi małżeństw homoseksualnych. Najlepszymi przykładami demokracji bezpośredniej są referenda, które odbywają się w wielu krajach w ważnych sprawach publicznych, aby pomóc ustawodawcom w opracowaniu prawa lub egzekwowaniu zmian w istniejącym prawie. Jednak demokracja bezpośrednia, jakkolwiek może się wydawać prosta, nie zawsze się do niej odwołuje, a kiedy dochodzi do poważnych problemów, tylko wybrani przedstawiciele mają władzę decydowania o losie swojej to jest demokracja pośrednia?Zanim przejdziemy do definicji demokracji pośredniej, należy zwrócić uwagę na tworzenie rządu. Oczywiste jest, że tworzenie rządów i podejmowanie decyzji w sprawach ważnych dla mieszkańców danego kraju nie jest łatwe, jeśli pozostawia się je ludziom do wykonania. Dlatego istnieje system wyborów przedstawicieli narodu i to właśnie ci przedstawiciele stają się ustawodawcami w parlamencie, czy jak to się nazywa w kraju. Jest to znane jako demokracja pośrednia przedstawiciele są wybierani przez samych ludzi, a zatem reprezentują poglądy, sympatie i antypatie ludzi. Jednak system ten jest wypaczony, ponieważ ustawodawcy pozostają z dala od rzeczywistości w terenie i często angażują się w korupcję z powodu władzy, jaką otrzymują. Zapominają, że rządzą przez ograniczony czas, a po kilku latach muszą stawić czoła to, że w przeciwieństwie do Demokracji Bezpośredniej w Demokracji Pośredniej ludzie wybierają swoich przedstawicieli do stanowienia lub zmiany prawa w parlamencie. Teraz podsumujmy różnicę w następujący ludzie wybierają swoich przedstawicieli do stanowienia lub zmiany prawa w parlamencie, jest to system demokracji bezpośrednia polega na tym, że głos ludzi jest bezpośrednio słyszany i liczony w formie referendum, tak jak to miało miejsce w Kalifornii niedawno, kiedy ludzie głosowali nad ustawami dotyczącymi małżeństw w większości krajów wyznawana i praktykowana jest demokracja pośrednia, ponieważ powszechnie uważa się, że zwykły człowiek nie jest ani tak dojrzały, ani zbyt inteligentny, aby móc myśleć w sposób decydujący w ważnych niektórych przypadkach demokracja bezpośrednia jest praktykowana w celu decydowania o losie prostych spraw, ale demokracja pośrednia jest głównie praktykowana w celu decydowania o sprawach o wielkim znaczeniu. Zdjęcie dzięki uprzejmości:1. „Spotkanie miasta Huntington”, autor: Redjar [CC BY-SA za pośrednictwem Wikimedia Commons2. „Election MG 3455” Rama [CC BY-SA za Wikimedia Commons

Podatki pośrednie są mniej inwazyjne i samoograniczające. Większość podatków bezpośrednich jest bardzo inwazyjna. Na ich rozliczenie nie tylko traci się sporo czasu, ale co najgorsze naruszają one prywatność. W przypadku podatków pośrednich nie ma tak dużego problemu. Jak wspominano powyżej dużą przewagą podatków pośrednich

Powrót Demokracja bezpośrednia i przedstawicielska Demokracja nie jest pojęciem jednoznacznym. Stosując kryterium zakresu udziału obywateli w sprawowaniu władzy, można wyróżnić co najmniej dwie postaci: demokrację bezpośrednią i demokrację pośrednią (reprezentacyjną, przedstawicielską). Obie mogą stwarzać pewne zagrożenia. Demokracja bezpośrednia wiąże się z problemem obywatelskich kompetencji, demokracja pośrednia, przedstawicielska jest z kolei często oskarżana o promowanie pasywnych postaw jednostek, spychanie ich poza sferę polityczności. Demokracja pośrednia zdaje się obecnie panować niepodzielnie we wszystkich krajach. Czy jednak demokracja bezpośrednia jest rzeczywiście tylko faktem historycznym? Czy pewne jej elementy nie mogłyby być nadal stosowane? Oto problemy, którym poświęcone są te zajęcia. Cele Po zajęciach uczniowie powinni umieć: definiować pojęcia demokracji bezpośredniej i pośredniej (reprezentacyjnej, przedstawicielskiej); wymienić zagrożenia związane z każdym z tych systemów; samodzielnie ocenić użyteczność obu systemów we współczesnym państwie. Środki dydaktyczne 1. Tekst "Demokracja bezpośrednia" 2. Tekst "Demokracja pośrednia (przedstawicielska)" 3. Tekst: Powrót demokracji bezpośredniej 4. Ćwiczenie "Jaka demokracja?" Przebieg zajęć 1. Podziel klasę na dwa zespoły, a każdy z zespołów na dwie grupy. 2. Członkom pierwszego zespołu rozdaj tekst o demokracji bezpośredniej (materiał pomocniczy nr 1), drugiego zaś tekst dotyczący demokracji przedstawicielskiej (materiał pomocniczy nr 2). 3. Poleć, aby w każdym zespole jedna grupa zanalizowała tekst pod kątem zalet omawianego systemu, druga zaś skoncentrowała się na jego wadach. 4. Po zakończeniu analizy tekstów poproś, aby zespoły przeprowadziły debatę, której efektem musi być podjęcie decyzji, czy przedstawiony system ustrojowy uważają za możliwy do zastosowania w warunkach współczesnego państwa. 5. Kiedy oba zespoły ustalą swoje stanowiska, poproś uczniów wybranych z każdego zespołu o przedstawienie opinii zespołu całej klasie. Pamiętaj, że uczniowie w swoich wypowiedziach muszą uzasadnić zajęte stanowisko. 6. W rozmowie uporządkuj podane przez uczniów argumenty, zapisując je na tablicy w dwóch kolumnach: pozytywów i negatywów. Prawdopodobnie w pierwszej kolumnie znajdą się argumenty przemawiające za demokracją reprezentacyjną oraz dotyczące referendum. Zwróć uwagę, że tak właśnie w uproszczeniu wygląda schemat ustrojowy demokracji konstytucyjnej. 7. Poproś klasę o przeczytanie materiału pomocniczego nr 3. Poproś o zreferowanie przedstawionych tam koncepcji. Wyjaśnij wszystkie niejasności. Zastanówcie się wspólnie, na ile każda z koncepcji jest realistyczna i użyteczna. A może sami uczniowie będą mieć jakieś interesujące propozycje? Pozwól im na krótką dyskusję. 8. Jeśli uważasz za stosowne sprawdzić zdobytą przez uczniów wiedzę, możesz się posłużyć ćwiczeniem "Jaka demokracja?" (materiał pomocniczy nr 4). 9. Zapowiedz, ze w czasie pracy nad tematami z działu "Modele demokracji" uczniowie będą indywidualnie realizowali projekt w formie teczki (portfolio) zatytułowany "Panorama demokracji". Każdy uczeń będzie zbierał materiały na temat różnych aspektów sprawowania władzy i funkcjonowania demokratycznych procedur i instytucji w wybranym przez siebie państwie. Nauczyciel powinien zadbać, by każdy uczeń opracowywał teczkę o innym kraju. W trakcie kolejnych lekcji przedstawiane będą elementy modelowych rozwiązań ustrojowych - zadaniem uczniów w ramach projektu będzie zebranie informacji na temat danego zagadnienia w wybranym przez nich państwie. Jeśli nie zrobiłeś tego wcześniej, przedstaw uczniom tematy kolejnych zajęć. Możesz się posłużyć w tym celu spisem pytań, zamieszczonym na stronie tytułowej rozdziału. Ułatwi to uczniom wcześniejsze zbieranie materiałów do wszystkich zagadnień. Oczywiście portfolio nie musi ograniczać się do kwestii poruszanych na lekcjach - uczniowie mogą dodać inne ciekawe informacje i zdjęcia ilustrujące życie w danym państwie. Teczka powinna zawierać między innymi: - krótkie informacje encyklopedyczne i historyczne; - symbole narodowe i państwowe; - fotografie; - sylwetki polityków i innych osobistości życia publicznego; - artykuły prasowe; - cytaty z prac naukowych i literatury pięknej; - przykłady aktów prawnych, ilustrujących rozwiązania ustrojowe. Wyznacz przybliżony termin oddania prac. Wyjaśnij inne wątpliwości, podaj przykładowe źródła, z których uczniowie mogą skorzystać przygotowując teczki. Ustalcie wspólnie kryteria ocen oraz standardy ich wykonania. Mogą to być między innymi: - merytoryczna wartość zebranych materiałów; - ich związek z poruszanymi w dziale kwestiami; - twórcze podejście do tematu; - atrakcyjna forma prezentacji; - staranność wykonania. Wykonanie projektu może być oceniane na różne sposoby: * przez samego nauczyciela; * przez nauczyciela i uczniów (wszystkich lub kilku); * przez jury, w skład którego mogą wchodzić - oprócz nauczyciela edukacji obywatelskiej - także nauczyciel geografii, wychowawca klasy, przedstawiciel samorządu uczniowskiego, ktoś z rodziny ucznia (wybrany przez niego samego), kolega z klasy. Pojęcia i terminy *demokracja bezpośrednia *demokracja pośrednia *demokracja przedstawicielska *demokracja reprezentacyjna *referendum *inicjatywa ustawodawcza *procedura odwoławcza *kompetencje obywatelskie Literatura * Giovanni Sartori, Teoria demokracji, Warszawa 1993 * Konstanty A. Wojtaszczyk, Kompendium wiedzy o państwie współczesnym, Warszawa 1995 * Marcin Król, Słownik demokracji, Kraków 1989 MATERIAŁ POMOCNICZY NR 1 Demokracja bezpośrednia Demokracja - dosłownie "władza ludu", pojęcie oznaczające początkowo typ ustroju, w którym ogół obywateli sprawuje władzę poprzez bezpośrednie głosowanie nad wszystkimi sprawami dotyczącymi państwa. System ten powstał w Atenach na przełomie VI i V wieku w wyniku reform ustrojowych przeprowadzonych przez Klejstenesa. Demokracją bezpośrednią nazywamy taki typ ustroju, w którym zasadnicze decyzje podejmowane są bez pośrednictwa instytucji pochodzących z wyboru. W praktyce oznacza to absolutną realizację podstawowego elementu pojęcia demokracji - władzy ludu. Każdy z obywateli bezpośrednio podejmuje decyzje - zgodnie z własnymi przekonaniami i wiedzą - dotyczące całego państwa. Wszystkie instytucje państwowe podlegają bezpośredniej ocenie i kontroli całej społeczności, nie ma więc rozdziału władz ani niezależności władzy sądowniczej. Wybory w demokracji bezpośredniej są zbędne, obywatele bowiem, sami stanowiąc władzę najwyższą - nie potrzebują swojej reprezentacji we władzach. Istotnym problemem związanym ściśle z takim typem ustroju jest kwestia kompetencji ciała decyzyjnego, czyli społeczeństwa. Nie sposób wymagać od każdego obywatela dobrej znajomości polityki międzynarodowej, kierowania państwem, prawa itp. Mimo to w demokracji bezpośredniej obywatele muszą podejmować wszystkie ważniejsze decyzje wymagające wiedzy w tych właśnie dziedzinach. Może to prowadzić bądź do podejmowania decyzji błędnych, bądź do wzrostu roli osób niekoniecznie kompetentnych, ale umiejących przekonywać do swoich racji; przykładem jest rola demagogów w demokracjach starożytnych. Ponadto z systemem tym związane są trudności wynikające z czasu, w którym może zostać podjęta decyzja, co ma niekiedy decydujące znaczenie dla losów państwa. W sytuacji gdy decyzja należy do wszystkich obywateli, opowiedzenie się za konkretnym rozwiązaniem danego problemu wymaga - ze zrozumiałych względów - wiele czasu. Dlatego też demokracja bezpośrednia w okresie jej istnienia (tzn. w starożytności) występowała w państwach, których społeczności liczyły co najwyżej kilkadziesiąt tysięcy obywateli. Rozwój techniczny ułatwiający dostęp do informacji i ich przekazywanie powoduje, iż pojawiają się koncepcje powrotu do demokracji bezpośredniej poprzez np. sieć komputerową. Jakkolwiek rozwiązuje to problem szybkości decyzyjnej (pomijając jego realność np. w Polsce), równocześnie jednak, jak wskazuje Giovanni Sartori, umożliwia osiągnięcie ewentualnego kompromisu w kwestiach spornych, decyzja bowiem podejmowana w zaciszu własnego domu za pośrednictwem komputera może być jedynie decyzją "za" lub "przeciw", nie można jej natomiast podjąć na podstawie dyskusji z resztą decydentów, których może być np. pięćdziesiąt milionów. Obecnie w formie klasyczniej nigdzie nie występuje demokracja bezpośrednia. Jej elementem najczęściej funkcjonującym w nowoczesnych państwach jest referendum, czyli podejmowanie ważnych decyzji państwowych poprzez głosowanie powszechne. Nie jest ono często stosowane ze względu na koszty, konieczne przygotowania itp. Zwolennicy koncepcji demokracji bezpośredniej uważają, iż pewne jej elementy mogłyby z pożytkiem wzbogacić demokrację przedstawicielską, podkreślają ponadto, że argument związany z kompetencjami decydentów jest nieprzekonywający, skoro tym samym osobom, którym odmawia się prawa podejmowania decyzji politycznych, daje się prawo wyboru przedstawicieli; demokracja przedstawicielska odwołuje się więc ostatecznie do kompetencji i rozsądku wyborców, zakładając ich racjonalny wybór. Bardzo poważnym argumentem na rzecz demokracji bezpośredniej jest to, iż pozwala ona obywatelom na rzeczywisty wpływ na rządzenie państwem. Obywatel nie jest biernym widzem, którego udział w życiu politycznym ogranicza się do wrzucenia kartki do urny wyborczej raz na kilka lat, ale aktywnym uczestnikiem politycznych dyskusji i sporów. Zwolennicy tej koncepcji twierdzą także, że przeciwdziała to alienacji elit politycznych, które w jakimś momencie mogą uznać własne dobro za tożsame z wspólnym dobrem wszystkich obywateli. MATERIAŁ POMOCNICZY NR 2 Demokracja przedstawicielska Demokracja - dosłownie "władza ludu", pojęcie oznaczające początkowo typ ustroju, w którym ogół obywateli sprawuje władzę poprzez bezpośrednie głosowanie nad wszystkimi sprawami dotyczącymi państwa. System ten powstał w Atenach na przełomie VI i V wieku w wyniku reform ustrojowych przeprowadzonych przez Klejstenesa. Demokracja w swojej pierwotnej postaci istniała jedynie w starożytności. Współcześnie używając terminu demokracja, mamy zazwyczaj na myśli system, w którym władzę sprawują reprezentanci społeczeństwa wyłonieni w drodze wyborów powszechnych. Tworzą oni ciało zbiorowe, zwane legislatywą, które sprawuje władzę ustawodawczą. Legislatywa powołuje organy władzy wykonawczej, a często również sądowniczej. Taki typ demokracji nazywamy demokracją pośrednią, przedstawicielską bądź reprezentacyjną. We współczesnych państwach demokratycznych relacje między trzema władzami (ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą), ich kompetencje, wzajemne zależności, zakres kontroli władzy ustawodawczej nad wykonawczą określa ustawa zasadnicza, czyli konstytucja. Parlament, rząd i niezawisłe sądy sprawują władzę w państwie w ramach obowiązującego prawa. System taki gwarantuje udział wszystkich zainteresowanych obywateli w sprawowaniu władzy, ograniczając jednocześnie liczbę osób bezpośrednio decydujących o kształcie prawa oraz polityce wewnętrznej i zewnętrznej państwa, co umożliwia sprawne podejmowanie decyzji. Konieczność rywalizacji o głosy wyborców przyczynia się do podniesienia poziomu kompetencji polityków i zmusza ich do uwzględniania opinii obywateli. Z systemem demokracji reprezentacyjnej łączy się instytucja partii politycznej, czyli organizacji dążącej do przejęcia władzy dzięki wygranym wyborom; w kampanii wyborczej podstawową rolę odgrywa kompleksowy program partii. Oczywiście, warunkiem rywalizacji między partiami jest istnienie co najmniej dwu partii o odmiennych programach. Aby uzyskać głosy wyborców, kandydat danej partii zabiegający o miejsce w parlamencie musi przedstawić jak najlepszy program i być człowiekiem gwarantującym jego realizację, w przeciwnym razie nie ma szans przekonania kandydatów innych partii. Istnieją jednak pewne niebezpieczeństwa związane z demokracją reprezentacyjną. Należą do nich: mniej więcej równy podział miejsc w parlamencie pomiędzy dwie partie oraz obecność wielu słabych ugrupowań; obie sytuacje umożliwiają sformowanie trwałego rządu, co może powodować poważne trudności w sprawnym zarządzaniu państwem. Zdarza się również, że polityk tworzy swój program jedynie w celu uzyskania głosów wyborców, nie mając zamiaru realizowania go po dojściu do władzy. Bywa także, iż rząd wywodzący się z jakiejś partii, unika niepopularnych, acz koniecznych dla państwa, decyzji, aby nie zrażać wyborców i zapewnić sobie miejsce w przyszłym parlamencie i rządzie. Krytycy demokracji przedstawicielskiej podważają jej istotę, tj. reprezentatywność, która ich zdaniem, może być pozorna. Jeśli 40% obywateli w danym państwie bierze udział w wyborach i 51% z nich głosuje na jedną partię, wówczas partia ta formuje rząd i uchwala ustawy, reprezentując zaledwie ok. 20% społeczeństwa. Innym równie poważnym problemem jest kwestia rzeczywistego wpływu obywateli na decyzje władz. Niektórzy twierdzą, że społeczeństwo naprawdę sprawuje władzę jedynie raz na cztery lata, tzn. w momencie wyborów. Inni dowodzą jednak, iż politycy stale muszą brać pod uwagę zdanie wyborców ze względu na następne wybory. Tak więc obywatele - przynajmniej pośrednio - przez cały czas kontrolują swoich reprezentantów. Zwolennicy koncepcji demokracji przedstawicielskiej często jednak nie doceniają znaczenia aktywnego uczestnictwa obywatelskiego; polityka w ich pojęciu to wewnętrzna rozgrywka elit, które co najwyżej szukają aprobaty obywateli w wyborach i badaniach opinii publicznej. We współczesnych demokracjach liberalnych "wolność od polityki" zmienia swój charakter: obywatel już nie tylko m o ż e nie zajmować się polityką, ale nawet n i e p o w i n i e n się nią zajmować. Od kilkunastu lat w Europie Zachodniej mówi się o kryzysie tego modelu demokracji; bierność obywateli powoduje, iż nie są w stanie utożsamiać się z jakąkolwiek partią polityczną. Zgłoszono wiele propozycji wzbogacenia demokracji przedstawicielskiej o elementy demokracji bezpośredniej, jednak rzadko zostały one zastosowane w praktyce. Stałym kontrargumentem jest tu nie tylko kwestia technicznych możliwości, ale i kompetencji. Zwolennicy demokracji przedstawicielskiej negują posiadanie odpowiednich kompetencji zwykłych obywateli i sceptycznie oceniają możliwość stałego ich zaangażowania w sprawy publiczne. Owszem, zdarza się to w okresach rewolucji bądź pojawienia się wyjątkowo kontrowersyjnych problemów, poza tym czasem jednak obywateli polityka nie interesuje i są zadowoleni, gdy nie muszą się nią zajmować. MATERIAŁ POMOCNICZY NR 3 Powrót demokracji bezpośredniej Z amerykańskich badań wynika, że znaczną popularnością wśród obywateli USA cieszą się idee referendów, inicjatyw (stanowych) obywatelskich oraz odwoływania osób wybranych. (...) Ogólnie, procedury te prowadzą, zdaniem jednego z prezydentów USA [W. Wilsona], do wzmocnienia, a nie do zniszczenia systemu reprezentatywnego. Inicjatywa obywatelska, referendum i procedura odwoływania już wybranych osobistości życia politycznego stwarzają możliwość dialogu polityka z wyborcami, wzmacniając głos tych ostatnich. I tak więc inicjatywa pozwala wyborcom zaproponować środki legislacyjne (inicjatywa ustawodawcza) lub poprawki do konstytucji (inicjatywa konstytucyjna) poprzez wypełnienie petycji, posiadającej odpowiednią liczbę ważnych podpisów uprawnionych do tego obywateli. Referendum poddaje proponowane lub istniejące prawa i ustawy pod osąd wyborców, którzy mogą je zaaprobować bądź odrzucić. Procedura odwołania (recall) pozwala wyborcom usunąć lub zwolnić osobistości oficjalne przez wypełnienie petycji posiadającej odpowiednią liczbę ważnych podpisów, żądających głosowania w sprawie kadencji danej osobistości. Procedura odwołania wymaga z reguły, by petycja została podpisana przez 25% procent tych wyborców, którzy oddali swój głos podczas ostatnich wyborów, przy czym prawie zawsze żąda się przeprowadzenia specjalnych wyborów. Żądanie odwołania różni się od zaskarżenia tym, że to ludność, a nie władza ustawodawcza, inicjuje wybory i określa ich rezultat za pomocą swych głosów. ( Cronin, Direct Democracy) (...) Jedna z nowych amerykańskich propozycji próbuje połączyć wpływ przeciętnego obywatela na decyzje polityczne z odpowiednimi kompetencjami. Postuluje ona rozszerzenie ateńskiej praktyki na państwa współczesne poprzez reprezentatywny wybór małych grup face-to-face. Grupy te będą następnie dyskutowały ważne dla obywateli sprawy z kandydatami na stanowisko prezydenta USA, co przypomina nieco greckie debaty przygotowawcze probouleusis. (...) Aby system polityczny mógł być z sensem nazwany reprezentatywnym (...) [Marcus Schmidt] proponuje rozbudowanie parlamentu (w Danii jednoizbowego) o "izbę elektroniczną", składającą się z szerokiej reprezentacji wyborców. Autor postuluje, by każdy dorosły Duńczyk otrzymał co najmniej raz w życiu możliwość bezpośredniego wpływania na decyzje polityczne. Oto więc na zasadzie rotacji, przypominającej nieco ateński system losowania, wybiera się co roku około 70 tysięcy obywateli, którzy dzięki sprawności współczesnych połączeń technologicznych (tzw. telefonów komórkowych), wypowiadają się w sprawie uchwał zapadających w parlamencie. Wyniki ich głosowania pojawiają się natychmiast na tablicy świetlnej w parlamencie. Gdy rezultat głosowania tej grupy obywateli zgodny jest z opinią większości parlamentarnej, uchwała parlamentu zostaje zatwierdzona. Jeżeli decyzja 70 000 obywateli jest sprzeczna z głosem większości w parlamencie, zarządza się w tej sprawie powszechne referendum. Ową grupę obywatelską nazwał autor "miniDanią", gdyż, wedle obliczeń statystycznych, jej decyzje pokrywają się prawie dokładnie ze zdaniem wszystkich Duńczyków w danej sprawie. Autor sądzi, że podobne grupy obywateli można wprowadzić w innych krajach Unii Europejskiej, jako instytucję wzmacniającą zarówno reprezentatywność parlamentów narodowych, jak i Parlamentu Europejskiego (wówczas będzie to tak zwana miniEuropa). Bronisław Świderski, Gdańsk i Ateny, Wydawnictwo IFiS PAN, Warszawa 1996, s. 222-228 MATERIAŁ POMOCNICZY NR 4 Jaka demokracja? Określ, które z podanych sytuacji ilustrują podstawowe zasady działania demokracji bezpośredniej, które reprezentacyjnej, a które w ogóle nie są sytuacjami demokratycznymi. Uzasadnij krótko swój wybór. - Zebranie członków związku zawodowego w zakładzie pracy podejmujące decyzję w sprawie rozpoczęcia strajku - Walne zgromadzenie członków spółdzielni mieszkaniowej ustalające zasady wynajmu lokali - Zarządzone przez prezydenta referendum w sprawie powszechnej prywatyzacji - Wybory do samorządu terytorialnego - Uchwalenie wotum nieufności dla rządu - Negocjacje komisji trójstronnej: pracodawców, związkowców i rządu - Wystawienie przez nauczyciela ocen semestralnych - Decyzja dyrektora przedsiębiorstwa o zwolnieniu jednego z pracowników - Zakwalifikowanie się drużyny piłkarskiej do kolejnej rundy rozgrywek W tych dwóch przykładach mogłeś zauważyć, że kiedy używamy bezpośredniej mowy, używamy cytatów, aby obrysować prawdziwe słowa mówcy. Przeciwnie, w mowie pośredniej nie ma czegoś takiego, jak słuchacz opowiada to samo we własnych słowach. Treść: Mowa bezpośrednia a mowa pośrednia. Wykres porównania; Definicja; Kluczowe

demokracja bezpośrednia - wtedy gdy ludzie decydują w danej sprawie osobiście demokracja pośrednia - decyzje podejmują wybrani w wyborach przedstawiciele społeczeństwa np. posłowie, radni Każdy z nas wolałby gdyby była demokracja bezpośrednia i każdy by mógł decydować za siebie i każdy by mógł osobiście wypowiadać swoje zdanie jednak jest to niemożliwe. Jest po prostu za dużo ludzi. Właśnie dlatego jest demokracja pośrednia w której wybiera się przedstawicieli. Jak widać zaleta jednej demokracji jest wadą drugiej i na odwrót. Z punktu wiedzenia obywatela demokracja bezposrednia jest korzystniejsza ale jest to niemożliwe. Wada demokracji bezposredniej czyli takiej , w ktorej dany obywatel decyduje osobiscie jest to , ze moze sie na tym nie znac i pogorszyc sprawe , o ktorej natomiast jest to , ze kazdy z nas moze czyc sie rownym wobec strona demokracji posredniej czyli takiej , w ktorej decyzje podejmuja wybrani w glosowaniach przedstawiciele spoleczenstwa jest to , ze nie wszyscy obywatele moga sie z nimi zgadzac co moze prowadzic np. do buntow .Dobra strona natomiast bvedzie to , ze wybrani przedstawiciele znaja sie na tym co robia i przewaznie podejmuja dobre decyzje . KONIEC! krócej mogłabyś odp. uwazam ze korzystniejsza jest demokracja bezposrednia dlatego ze decyzje dotyczce konkretnej sprawy osobiscie podejmuja uprawnieni do tego obywatela .arola wladz panstwowych ogranicza sie do wykonywania ich postanowuen ale zalet i wad nie mam

Dyskryminacja pośrednia bardzo często wiąże się też z wysłaniem na dodatkowe szkolenia, czy z awansami. Jeżeli w trakcie procedury awansowej osoba została pominięta to ciężko jednoznacznie stwierdzić, czy powodem były gorsze kompetencje w porównaniu z innymi pracownikami, czy też potencjalna dyskryminacja.
Zdzisław Gromada, śr., 2011-02-16 00:27 Demokracja teoretycznie oznacza, że naród jest suwerenem i on decyduje o sprawach publicznych. Jednak diabeł tkwi szczegółach. Nie ma dwóch identycznych demokracji. Pomijając wszystkie pozorne demokracje, takie jak np. „ludową”, znaną z PRL-u lub aktualnie praktykowaną na Białorusi, wyróżnić można trzy istotnie różniące się jej odmiany: - bezpośrednią - przedstawicielską z ordynacją większościową - przedstawicielską z ordynacją mieszaną, w której dominujące znaczenie ma ordynacja proporcjonalna. Podstawowa zasada udanej modernizacji organizacji, przed podjęciem ostatecznej decyzji „Reformować czy nie reformować? A jeśli TAK to jak?”, nakazuje porównać i przeanalizować dostępne warianty rozwiązań. Ocenę poszczególnych odmian demokracji należy rozpocząć od sprawy zasadniczej, tj. porównania dostępności obywateli do „pracy i chleba” w krajach stosujących od lat te trzy sposoby rządzenia. W niniejszym opracowaniu porównamy sytuację ekonomiczną PKB per capita oraz wielkość zadłużenia obywateli, stopę bezrobocia i ONZ-owski Wskaźnik Rozwoju Społecznego (ang. Human Development Index HDI). Do analizy wzięliśmy dane statystyczne z następujących krajów: Szwajcaria – demokracja bezpośrednia; USA i Wielka Brytania – demokracja przedstawicielska z ordynacją większościową; Niemcy i Włochy – demokracja przedstawicielska z ordynacją mieszaną (proporcjonalną). Dla porównania zobaczmy gdzie znajdujemy się my z „naszą demokracją” w stosunku do „starych demokracji”. 2. Stopa bezrobocia w 2010 roku 3. Wskaźnik Rozwoju Społecznego (ang. Human Development Index HDI) Statystyczny miernik opisujący efekty w zakresie społeczno-ekonomicznego rozwoju poszczególnych krajów. Ocenia kraje na trzech płaszczyznach: „długie i zdrowe życie” (long and healthy life), „wiedza” (knowledge) i „dostatni standard życia” (a decent standard of living). wg 4. Podsumowanie – uwagi końcowe Demokracja bezpośrednia to 100% rządów ludu. Demokracja przedstawicielska z ordynacją proporcjonalną ma najmniej wspólnego z rządami ludu. Władza obywateli ograniczona jest wyłącznie do prawa uczestniczenia w okresowych sondażach popularności polityków. Różne źródła statystyczne podają różne dane, jednak niezależnie od tego, które dane przyjąć do wyliczeń, to zawsze najlepsze parametry uzyskuje Szwajcaria, która stosuje demokrację pół-bezpośrednią, a najgorsze kraje stosujące demokrację przedstawicielską z ordynacją mieszaną - proporcjonalną. W lipcu 1981 roku Jacek Fedorowicz, występując dla uczestników manifestacji SOLIDARNOŚCI na Rondzie w Warszawie (obecnie takim rondem jest plac Tahrir w Kairze), mając na uwadze system polityczny, przypomniał dobrą szkolną mądrość: „Kochani – ściągać należy od prymusów, a nie od przeciętniaków czy dwójkowiczów". Nie mamy wyboru - powinniśmy się sprężyć i ściągać od prymusa! Jeśli chcemy mieć nadzieję na pomyślne jutro w naszej ojczyźnie, powinniśmy powalczyć o najlepszą demokrację, tj. DEMOKRACJĘ BEZPOŚREDNIĄ. Zapraszamy do Stowarzyszenia Demokracja Bezpośrednia Zdzisław Gromada Mirosław Naleziński Robert Fiałek
2. Demokracja besposrednia pozwala uniknac niektorych problemow demokracji posredniej np. wynik referendum oddaje opinię ludzi w danej chwili, nie w chwili ostatnich wyborów. 3. Demokracja bezposrednia- reprezentatywna, posrednia- przedstawicielska.
Foto.: PAFERE WIDEO Generalnie panuje opinia, że polski naród nie dorósł do tej formy rządzenia państwem – obywatele są niemądrzy i nie potrafią podejmować wiążących decyzji. Nie mają zielonego pojęcia o polityce i zajęci są wyłącznie konsumowaniem dóbr, wywalczonych dla nich przez tzw. władzę. Ci „na górze” to co innego – oni mają odpowiednie kwalifikacje, doświadczenie, ponoszą odpowiedzialność za kraj i przede wszystkim zostali wybrani po to, aby sprawować władzę. Natomiast szary obywatel i podejmowanie decyzji na szczeblu państwowym? Nijak się to ma do polskiej rzeczywistości. Dlatego perspektywa wdrożenia demokracji bezpośredniej wydaje się być czystą utopią. CYTAT TYGODNIA Ale czy na pewno? W końcu coraz więcej obywateli postrzega wizję oddolnego kierowania państwem jako szansę dla Polski. Otóż w polityce jest jak w sporcie – nie ma rzeczy niemożliwych. Pamiętamy, że jeszcze w latach 70-tych zeszłego wieku prawie nikt w Polsce nie wierzył, że wyrwiemy się z okowów komunizmu. Komunistyczne rządy, z centralnym planowaniem i szarą codziennością miały trwać już na zawsze. Okazało się jednak, że zmiana systemu, a tym samym sposobu kierowania państwem, była możliwa i stała się faktem. Jednak w Polsce istnieje nadal problem z pojmowaniem władzy. W powszechnym wyobrażeniu władza to grupa jednostek. Należą tu wybrańcy, celebryci, powołani do decydowania o naszym szczęściu lub… nieszczęściu. A tymczasem władza to nic innego jak proces dominacji jednych nad drugimi. Na tej samej zasadzie społeczeństwo polskie mogłoby – albo nawet powinno – być władzą, bo jest suwerenem. Dlaczego więc mniejszość ma rządzić większością, a nie na odwrót? Krytyka aktualnie istniejącej polskiej semidemokracji, a więc połowicznej demokracji jest w Polsce na porządku dziennym, co nie powinno dziwić. Jak dotąd nie zaproponowano jednak modelu, którego wdrożenie pozwoliłoby na odejście od elitarnego i odgórnego rządzenia państwem, z uwzględnieniem roli społeczeństwa jako suwerena w procesie współrządzenia i współdecydowania o kierunku rozwoju polskiego państwa. Dlaczego demokracja oddolna? Wprowadzenie elementów oddolnej demokracji w naszym kraju wydaje się bardzo proste – wszystko leży w zasięgu ręki. Przyjrzyjmy się, jakby to mogło – jak i powinno – wyglądać w przyszłości. Punktem wyjścia dla wprowadzenia instrumentów rzeczywistej demokracji oddolnej w Polsce jest słynny art. 4 Konstytucji RP: Użyte słowo „bezpośrednio” ma tutaj ogromne znaczenie, bowiem sugeruje oddolne współrządzenie państwem – przez obywateli dla obywateli. Najważniejszym elementem demokracji bezpośredniej, a więc takiego typu ustroju demokratycznego, w którym obywatele współuczestniczą w podejmowaniu ważnych decyzji, jest referendum, czyli głosowanie ogólnokrajowe lub lokalne. Wszyscy zgodzą się z tym, że referendum jest narzędziem kontroli władzy, kształtowania ustroju i wyrazem woli społeczeństwa. Konstytucja z 1997 roku przewiduje co prawda przeprowadzenie referendum, lecz nie na wniosek obywateli, co byłoby na wskroś normalne, lecz Sejmu bądź prezydenta za zgodą Senatu. Powstaje więc klasyczne „koło młyńskie”, bowiem tego rodzaju referendum nie ma nic wspólnego z demokracją oddolną, wywodzącą się od obywateli, a więc od faktycznego suwerena polskiego państwa. Aby mogło dojść do referendum (Art. 125), inicjatywa zmiany winna wyjść od społeczeństwa, które zna najlepiej swoje problemy i bolączki. Podkreślam, że referendum jest najważniejszą formą demokracji bezpośredniej, w której społeczeństwo decyduje w ważnych dla państwa sprawach. Aby w ogóle mogło do niego dojść, potrzebne jest zainicjowanie przez społeczeństwo określonych zmian ustawowych bądź konstytucyjnych. Tymi formami inicjującymi są proponowane przeze mnie weto obywatelskie (szczebel ustawy) oraz inicjatywa obywatelska (szczebel konstytucji). Są to instrumenty demokracji bezpośredniej, których następstwem jest i musi być bezprogowe i wiążące referendum. Taka nowa konstelacja polityczna spowoduje przeniesienie decyzyjnego środka ciężkości z organów partyjno-państwowych w kierunku społeczeństwa obywatelskiego. Referendum Paradoksalnie, Konstytucja RP zawiera zapisy na temat referendum, które są niewiele więcej warte niż cała Konstytucja, a więc chaotyczne, niekonsekwentne i niepowiązane z polityczną praktyką. Otóż, Konstytucja i ustawa o referendum ogólnokrajowym wyróżniają trzy rodzaje referendum ogólnokrajowego: referendum w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa (art. 125),referendum w sprawie wyrażenia zgody na ratyfikację umowy międzynarodowej, na podstawie której RP przekazuje organizacji narodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach (art. 90),referendum w sprawie przyjęcia ustawy zmieniającej Konstytucję RP (art. 235). Dwa ostatnie mają charakter skonkretyzowany, gdyż dotyczą uchwalonej już przez Sejm i Senat ustawy oraz umowy międzynarodowej zawartej przez Radę Ministrów na ratyfikację, na którą obywatele mają wyrazić zgodę albo nie. Spore wątpliwości budzi sformułowanie „w sprawach o szczególnym znaczeniu” (art. 125). Przedmiotem tego referendum mogą stać się sprawy jedynie o charakterze ogólnym, które nie zastępują działań właściwych organów państwowych, lecz konkretyzują późniejszą treść rozwiązań podejmowanych przez odpowiednie organy. Co to znaczy? Otóż, przedmiotem tego głosowania nie może być jakakolwiek kwestia już wcześniej uregulowana. Krótko mówiąc, nie można w ramach referendum zmienić ustawy – prawo jest „święte i nienaruszalne”, nawet jakby nie miało sensu i było przestarzałe. Poza tym to referendum, zgodnie z Konstytucją, jest fakultatywne – można je przeprowadzić, ale nie jest to konieczne. Oczywiście, obywatele nie mają na to żadnego wpływu. Wszystko zależy od dobrej woli polityków. Przyjrzyjmy się jednak dokładniej art. 125 aktualnej Konstytucji RP (z 1997 r.). Powyższy zapis konstytucyjny nie ma nic wspólnego z ideą demokracji oddolnej – przez obywateli dla obywateli. Dlaczego? Po pierwsze, chyba nikt w Polsce nie potrafi jednoznacznie zdefiniować „spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa”. Dla jednego jest to wprowadzenie wspólnej waluty euro, dla drugiego zamkniecie granicy z Ukraina, dla trzeciego zakaz afer gospodarczych, a dla czwartego likwidacja korupcji itp. Po drugie, referendum inicjowane może być tylko przez Sejm albo Prezydenta za zgodą Senatu. Uchwała referendalna jest podejmowana bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Jest to więc bariera praktycznie „nie do przejścia” – dlatego odwołanie się do instrumentu referendum na poziomie ogólnokrajowym pozostaje fikcją. Społeczeństwo może się tylko przyglądać i kibicować politykom. Po trzecie, referendum jest tylko wówczas wiążące, jeżeli weźmie w nim udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania. Ustalanie progu procentowego ogranicza demokratyczne podjęcie decyzji. Wiadomo przecież, że ktoś, kto nie idzie do urny, również głosuje, tylko że pasywnie. Aby umożliwić suwerenowi, czyli społeczeństwu polskiemu, efektywny udział w sprawowaniu władzy, należałoby zmienić art. 90, 125 i 235 aktualnej konstytucji, które – mówiąc otwarcie – w obecnej formie nie spełniają żadnych norm demokracji bezpośredniej i nie „oddają” władzy społeczeństwu. Podkreślam, że polska ustawa zasadnicza nie przewiduje instytucji referendum obligatoryjnego/obowiązkowego. I to jest wielki błąd. Wymienione uprzednio artykuły (art. 90 i 235) wymagają zmiany. Nowy artykuł konstytucji powinien dodatkowo zostać uzupełniony zapisem obligującym władze państwowe do przeprowadzenia referendum w sprawach, które są uznane za pilne, a które nie mają podstaw konstytucyjnych (patrz art. 125). Dodatkowo artykuł ten powinien uwzględnić wolę społeczeństwa wyrażającą się w ramach inicjatywy obywatelskiej w sprawie zmiany konstytucji i weta obywatelskiego w sprawie zmiany ustawy, o czym w dalszej części niniejszego wykładu. Nowy zapis konstytucyjny dotyczący referendum obowiązkowego powinien brzmieć: Powyższa propozycja zawiera dwa zasadnicze punkty. Na podstawie punktu 1. nowego artykułu Konstytucji władze państwowe zobligowane są do poddania pod głosowanie zaproponowanej przez nie zmiany Konstytucji RP oraz przystąpienia do organizacji zbiorowego bezpieczeństwa lub wspólnot ponadnarodowych. Dokładniej wyjaśnić należy punkt 1 c, którym zastąpiłem niejasny zapis w art. 125 aktualnej Konstytucji RP dotyczący „spraw o szczególnym znaczeniu dla państwa”. „Sprawy uznane za pilne, które nie mają podstaw konstytucyjnych i których czas obowiązywania przekracza jeden rok”. O co tu chodzi? Weźmy konkretny przykład. Rząd polski chce zakupić broń za granicą, co jest olbrzymim przedsięwzięciem, powiązanym z wielkimi wydatkami – oczywiście z kieszeni podatnika. Nie ma tu konkretnego zapisu konstytucyjnego, a okres obowiązywania umowy kupna broni przekracza jeden rok. Broń dostarczana ma być bowiem w okresie paru lub parunastu lat. W tym wypadku Sejm i Prezydent mogą ratyfikować umowę na zakup broni, jednak w ciągu roku od ratyfikacji projekt ten powinien zostać przedstawiony do akceptacji społeczeństwu w ramach referendum. Pytanie referendalne powinno brzmieć: Czy jesteś za zakupem broni…..? Odpowiedzi są jak zwykle dwie: tak albo nie. W ten sposób suweren podejmuje ostateczną i wiążącą decyzję w ogólnokrajowym i bezprogowym głosowaniu. Innym przykładami są budowa rurociągu gazowego czy stacjonowanie obcych wojsk na terenie Polski. Oczywiście sformułowanie „Sprawy uznane za pilne, które nie mają podstaw konstytucyjnych i których czas obowiązywania przekracza jeden rok”, mimo że lepsze i precyzyjniejsze niż „sprawy o szczególnym znaczeniu dla państwa”, wciąż pozostawia Sejmowi pewne „pole manewru”. Kwestia definicji „spraw pilnych” może bowiem budzić wątpliwości i prowokować debaty sejmowe. Aby tego uniknąć, należałoby konkretniej zdefiniować pojecie „sprawy pilne” wyjątkowo w ustawie, bo w konstytucji nie ma na to miejsca. Jak wiadomo, ustawa zasadnicza to nie kartka na zakupy. Natomiast zaproponowany punkt 2. nowego artykułu konstytucji odnosi się do udziału obywateli w procesie ustawodawczym. Obywatele inicjują tu działania w postaci albo inicjatywy obywatelskiej, albo weta obywatelskiego. Różnica między inicjatywą a wetem polega na tym, że ta pierwsza odnosi się do zmiany konstytucji, zaś celem weta jest zmiana ustawy. Niemniej jednak obydwa instrumenty generują głosowanie ogólnokrajowe. Powyższe propozycje zmiany Konstytucji RP są warte przemyślenia i dopracowania i winny być traktowane jako bodziec do przeprowadzenia koniecznych i wręcz nieodzownych zmian dotyczących roli referendum w polskim systemie politycznego. Należy dodać, że przeprowadzenie referendum nie oznacza każdorazowego udawania się do lokalu wyborczego. W Szwajcarii ponad 90% głosujących oddaje swoje głosy drogą pocztową. Informacje na temat referendum i odpowiednie formularze, na których trzeba napisać z reguły tak lub nie, szwajcarscy obywatele otrzymują do domu. Wypełnienie formularza daje im poczucie spełnienia obywatelskiego obowiązku. Wspomnieć trzeba tez glosowanie elektroniczne (e-voting), które zostanie wprowadzone w Szwajcarii w niedalekiej przyszłości, a które w gminie Sobotka już teraz jest faktem. Poza tym wszelkiego rodzaju progi procentowe nie mają sensu i nie tylko przeczą idei demokracji, ale i zdrowemu rozsądkowi. Inicjatywa obywatelska Inicjatywa obywatelska to narzędzie polityczne dające obywatelom oraz ugrupowaniom społecznym i politycznym prawo inicjowania zmiany konstytucji, a tym samym kreowania prawa. W poszczególnych krajach istnieją zasadnicze różnice w praktyce jej stosowania. W Szwajcarii przedmiotem inicjatywy obywatelskiej może być całkowita lub częściowa zmiana konstytucji, zaproponowana przez ustaloną liczbę obywateli uprawnionych do głosowania (100 tys.), którzy w ciągu ustalonego okresu czasu (18 miesięcy) zbiorą wymagane podpisy. Mogą oni wystąpić o wprowadzenie poprawek albo uchylenie zapisów już funkcjonujących aktów prawnych, lub nawet zaproponować nowe rozwiązania. Inicjatywa może dotyczyć zarówno rozwiązań szczegółowych, jak i ogólnych. Warto zaznaczyć, że każda inicjatywa, która uzyska wymaganą liczbę głosów poparcia, musi prowadzić do głosowania na drodze referendum. W Polsce od lipca 1999 roku obowiązuje ustawa o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli. Niestety zawiera ona cały szereg przepisów, które w praktyce bardzo ograniczają możliwość praktycznego jej zastosowania jako skutecznego instrumentu oddolnego wpływania obywateli na kształt polskiego prawodawstwa. W odróżnieniu od Szwajcarii, forma inicjatywy obywatelskiej funkcjonuje w Polsce na poziomie zmiany ustawy, a nie konstytucji. Inicjatywa ustawodawcza oznacza prawo wniesienia projektu ustawy, czyli zaproponowania nowego rozwiązania kwestii dotychczas nieporuszanych ustawowo lub tzw. nowelizacji istniejącego aktu prawnego, a tym samym rozpoczęcia procesu legislacyjnego. Ciekawe jest jednak, że zgodnie z Konstytucją RP (art. 118) prawo inicjatywy ustawodawczej przynależy przede wszystkim: – Prezydentowi RP, – Radzie Ministrów, – posłom (grupa 15 posłów lub komisja sejmowa), – Senatowi (jako cała izba). Polscy obywatele posiadają również prawo do zgłaszania inicjatywy ustawodawczej. W tym celu należy założyć komitet inicjatywny i zebrać 100 tysięcy podpisów pod projektem ustawy w ciągu 3 miesięcy od powstania komitetu (art. 118, ust. 2 Konstytucji RP). Należy dodać, że podczas wykonywania prawa inicjatywy ustawodawczej, oprócz projektu ustawy, należy dostarczyć również dokument zawierający skutki finansowe jej wykonania. Warto podkreślić, iż inicjatywa ustawodawcza jest w pewien sposób ograniczona, tj. istnieją takie projekty, które może wnieść wyłącznie ściśle określony podmiot. Najlepszy przykład stanowi tutaj projekt ustawy budżetowej, który może zostać wniesiony tylko przez Radę Ministrów (art. 221 Konstytucji RP). Kolejnym ograniczeniem jest projekt ustawy o zmianie konstytucji; w jej przypadku inicjatywa przysługuje grupie obejmującej co najmniej 1/5 ustawowej liczby posłów, Senatowi oraz Prezydentowi (art. 235 ust. 1 Konstytucji RP). Wynika z tego, że polscy obywatele nie posiadają nawet teoretycznej możliwości doprowadzenia oddolnie do zmiany konstytucji. Nawet jeśli inicjatywa wychodzi od obywateli, to tracą oni kontrolę nad ich własnym pomysłem i przejmują rolę biernego obserwatora. Polska inicjatywa ma więc de facto charakter petycji obywateli do rządzących polityków. Logicznie rzecz biorąc, każda inicjatywa ustawodawcza powinna zostać przegłosowana w referendum ogólnokrajowym. Dopiero wówczas można by mówić o rzeczywistym i owocnym współdecydowaniu obywateli w polskim procesie polityczno-decyzyjnym. W Polsce decyzje podejmowane są jednak ostatecznie w partyjnym Sejmie. Inicjatywa obywatelska, jako narzędzie demokracji oddolnej, powinna mieć charakter kreujący i innowacyjny. Jako instrument oddolny winna wyrastać ze społeczeństwa, a jej rezultatem powinno być bezprogowe i wiążące referendum, gdzie społeczeństwo miałoby ostateczny głos decyzyjny. Za cel inicjatywy uznać trzeba wprowadzenie zmian lub uzupełnienie zapisów w konstytucji. Oznacza to, że proces ten nie może prowadzić bezpośrednio jedynie do zmiany danej ustawy lub rozporządzenia. Tak więc pozytywne przegłosowanie danej inicjatywy w referendum zawsze powinno prowadzić do nowego bądź modyfikacji już istniejącego zapisu w konstytucji. Należy również na nowo określić ilość zbieranych podpisów w ramach inicjatywy obywatelskiej i czas ich zbierania. Wydaje się, że realistyczna liczba to 500 tys., a okres ich zebrania powinien wynosić – porównywalnie ze Szwajcarią – 18 miesięcy. Jest to potrzebny czas na to, aby przeprowadzić akcję agitacyjną w różnych środowiskach społecznych i politycznych. Art. 118 Konstytucji powinien więc brzmieć: Zwróćmy uwagę na to, że w proponowanym zapisie nie ma wzmianki o Sejmie, lecz o Radzie Ministrów. To nie pomyłka, gdyż to właśnie rząd jest organem wykonawczym i do jego obowiązków należy sprawne przeprowadzenie inicjatywy, prowadzącej w efekcie do ogólnokrajowego referendum. Weto obywatelskie Weto obywatelskie, znane przede wszystkim w Szwajcarii, jest sposobem społecznej kontroli nad stanowionym przez polityków prawem. Weto obywatelskie to nic innego jak wyrażenie sprzeciwu wobec rozwiązań istniejących w obowiązującym systemie prawa. Zamiast wychodzić na ulicę, protestować i demonstrować, obywatele mają w swoim ręku narzędzie, które umożliwia im zawetowanie każdej ustawy. Tak jest przynajmniej w Szwajcarii – inaczej jest natomiast w Polsce. Tu partie polityczne robią wszystko, by zdobyć jak najwięcej tzw. władzy i rządzić, ignorując nie tylko swoich politycznych przeciwników, ale także ogół obywateli. Rządzić w imię swoich oligarchicznych, partyjnych interesów, bez bieżącego udziału społeczeństwa. Rządzić wykorzystując do tego uchwalane przez siebie prawo. Polacy mogą przeciwko temu protestować jedynie na ulicach. Hałaśliwie, ale nieskutecznie. A przecież powinni mieć możliwość zaprotestowania przeciwko uchwalanym przez rządzących ustawom przy urnach wyborczych, wykorzystując do tego polityczne narzędzie, jakim jest weto obywatelskie. W Polsce, podobnie jak i w innych krajach, w których panuje demokracja pośrednia/parlamentarna, forma weta obywatelskiego jest nieznana. A to wielka szkoda, bo byłoby ono z pewnością nowatorskim i skutecznym instrumentem mającym realny wpływ na polski krajobraz polityczny, zdominowany przez ugrupowania partyjno-elitarne. Porównując liczbę ludności w Polsce i w Szwajcarii, w naszym kraju weto obywatelskie winno zostać przeprowadzone na żądanie, powiedzmy, 250 tys. obywateli uprawnionych do głosowania. Taki elektorat mógłby zażądać poddania pod głosowanie ogólnokrajowe istniejącą już i obowiązującą ustawę. Wynik głosowania (za albo przeciw) byłby wówczas decydujący o zmianie danej ustawy. Teoretycznie wydaje się to bardzo proste, a i w praktyce ta procedura nie jest wcale trudna do realizacji. Spójrzmy jednak na opisane zjawisko z innej strony. Weto obywatelskie nie musi być stosowane „na co dzień”. Ale dla rządzących istnieje zawsze zagrożenie użycia tego instrumentu przez obywateli. Sama świadomość tego faktu spowoduje, że głosowania nad ustawami w parlamencie będą ostrożniejsze, bowiem parlamentarzyści i stojące za nimi partie i ugrupowania polityczne będą musiały się liczyć z niezadowoleniem społeczeństwa lub różnych grup interesów i ich ewentualną reakcją w postaci weta obywatelskiego. Wprowadzenie zapisu o wecie obywatelskim do polskiej konstytucji byłoby z pewnością działaniem nowatorskim i dawałoby społeczeństwu obywatelskiemu ważne narzędzie kontrolne. Ludzie, zamiast narzekać, mogliby wziąć inicjatywę w swoje ręce i zebrać – w razie potrzeby – odpowiednią ilość podpisów w celu zmiany niewygodnej, złej lub chybionej ustawy. Należy podkreślić, że o tym, czy ustawa będzie zatwierdzona lub odrzucona, decydowałaby większość biorących w referendum, a jego wynik byłby prawnie wiążący dla organów decyzyjnych w Polsce. Należy uspokoić rządzące elity polityczne – zebranie 250 tys. podpisów nie jest łatwe i wymaga organizacji i czasu. Ale sama świadomość, że istnieje taki kontrolny nadzór społeczeństwa, spowoduje, iż ośrodki władcze będą musiały się liczyć z elektoratem. Odpowiedni zapis w Konstytucji RP dotyczący weta obywatelskiego – analogicznie do zapisu o inicjatywie obywatelskiej – powinien brzmieć: Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację, że weto obywatelskie jest ukonstytuowanym instrumentem demokratycznym w Polsce. Istnieje zatem zapis w ustawie zasadniczej – nawiązujący do art. 4 – że na żądanie ćwierci miliona obywateli możliwe są drogą referendum zmiana danej ustawy lub wprowadzenie nowej. Weźmy pierwszy lepszy przykład. Wiemy, że w Polsce kolejne ekipy rządowe zmieniają ustawę o systemie oświaty, co wprowadza zaprogramowany chaos w edukacji dzieci i młodzieży, doprowadzając dzieci, rodziców i nauczycieli do rozpaczy. Najprościej jest więc zaprotestować wobec aktualnej, niezadowalającej nikogo ustawie i wystąpić z własnym projektem ustawy. Kto to może zrobić? Każdy…. Nie, to nie żart – każdy uprawniony do głosowania obywatel może wyjść z propozycją weta obywatelskiego. Oczywiście, jeśli to robi jakaś organizacja, ugrupowanie społeczne czy polityczne, wówczas rosną szanse na zebranie 250 tys. podpisów i późniejsze pozytywne przegłosowanie sprawy. Przyjmijmy więc, że np. Związek Nauczycielstwa Polskiego, przy ogromnym poparciu rodziców z różnych środowisk: intelektualnych i robotniczych, bogatych i biednych, miejskich i wiejskich, mógłby poprzeć te idee. Ludzie mają po prostu dość eksperymentów na polskich dzieciach. Dzięki wetu obywatelskiemu, zamiast protestować, pisać skargi i zażalenia (których i tak nikt nie czyta) i nawoływać rządzących do opamiętania się, mają możliwość zebrać ćwierć miliona podpisów w ciągu 180 dni, co jest podstawą do przeprowadzenia referendum. Ukonstytuowany komitet inicjatywny zgłasza w kancelarii rządu protest/weto przykładowo następującej treści: Czy jesteś za zmianą ustawy o szkolnictwie i przywróceniem poprzedniego modelu nauczania w Polsce? Jeśli ktoś trochę zna realia szkolnictwa w Polsce, a są to przede wszystkim właśnie nauczyciele i rodzice, nie może odpowiedzieć na to pytanie negatywnie. W toczącej się debacie przedreferendalnej różne opcje polityczne nawołują do głosowania na tak lub nie. Niektóre partie próbują nawet prowadzić kampanię wyborczą w okresie przed referendum, a więc zideologizować całą sprawę. Domeną i niezaprzeczalnym prawem rządu jest postulowanie utrzymania status quo, tj. powołanej do życia przez niego nowej ustawy. Tym samym rząd nawołuje do odpowiedzi na nie. Zapewne inne stanowisko zajmie szeroka rzesza Polaków. W ten sposób toczy się kampania przedreferendalna, w ramach której każdy ma prawo do wyrażenia własnej opinii. Próby ideologizowania referendum nie mają wielkich szans powodzenia. Oczywiście, PiS albo PO mogą nawoływać do głosowania na nie, lecz rodzic pozostaje rodzicem, zainteresowany tylko i wyłącznie rozwojem i edukacją własnego dziecka. Wreszcie nadchodzi dzień referendum. Każdy, kto uważa to za słuszne, idzie do urny i głosuje. Głosowanie jest oczywiście bezprogowe i wiążące. W wypadku negatywnej odpowiedzi większości na zadane w referendum pytanie, wszystko zostaje „po staremu”. Gdy jednak głosujący opowiedzą się przeciwko aktualnej ustawie (a więc zagłosują na tak), wówczas rząd ma 1 rok czasu na wycofanie istniejącej ustawy i przywrócenie poprzedniej. Wszystko to wydaje się proste. Ostateczny głos ma suweren i nikt do nikogo nie może mieć pretensji – każdy obywatel głosował albo mógł głosować według własnego uznania. Należy jednak zastanowić się, czy w ramach dobrze funkcjonującej oddolnej demokracji doszłoby w ogóle do zmiany ustawy oświatowej? Może wcześniej pani minister zastanowiłaby się nad skutkami ewentualnego referendum? Być może – ze względu na szacunek dla społeczeństwa – nie wyszłaby w ogóle z takim pomysłem? Zastanowiłaby się, czy warto w ogóle ryzykować taki kontrowersyjny projekt zmian, bojąc się o „własny stołek”? Ale wróćmy do szarej rzeczywistości. Mamy w Polsce demokrację pośrednią, odgórną, połowiczną, oligarchiczna i elitarna. Urzędnicy rządowi zachowują się jak niekoronowani królowie, którzy posiedli prawo decydowania o tym, co dobre, a co złe w kraju i dla kraju. Jakim prawem ludzkim (a może boskim?) może urzędnik rządowy, choćby nawet był ministrem, decydować o szczęściu albo nieszczęściu polskich dzieci? Czy bezduszna i niekompetentna machina administracyjna ma prawo decydować o losach polskich rodzin? Weto obywatelskie jest instrumentem ochronnym przeciwko takim praktykom polityków, jak ta dotycząca ustawy o polskiej oświacie. Instrument ten można zastosować w ramach demokracji oddolnej w odniesieniu do dowolnej ustawy. Zmiana układu sił w polskim systemie politycznym W przedstawionym przeze mnie modelu oddolnej demokracji dla Polski następuje długo oczekiwane przez Polaków przesunięcie środka ciężkości z odgórnego procesu polityczno-decyzyjnego na działania oddolne obywatela, który zaczyna zajmować należną mu funkcję w społeczeństwie – funkcję suwerena i (współ)decydenta. Co to oznacza konkretnie? Po pierwsze, dochodzi do osłabienia wszechmocnego i partyjnie wybieranego Sejmu, który musi się liczyć z siłą i potencjałem naturalnej opozycji, jaką staje się społeczeństwo/elektorat. Społeczeństwo przejmuje po części funkcję decyzyjną, ale wbrew pozorom nie ona jest najważniejsza. Dużo ważniejsza staje się funkcja kontrolna obywateli, którzy z dużą wrażliwością reagują na wszelkie posunięcia i decyzje parlamentu i rządu. Sejm i Senat nie mogą w tych warunkach odgrywać nadal roli „niekoronowanych królów”. Mają świadomość tego, że każda uchwalona przez te organy ustawa może zostać zawetowana przez elektorat. Również rząd staje się ostrożniejszy w swoich posunięciach. Społeczeństwo „nie śpi, lecz czuwa”, kontrolując poczynania najwyższych organów państwa. Przeciwnicy demokracji bezpośredniej zarzucają często temu systemowi politycznemu osłabienie roli parlamentu. Paradoksem w polskich uwarunkowaniach politycznych jest to, że właśnie o to chodzi – o osłabienie wszechmocnej roli partyjnego parlamentu. Posłowie i senatorowie muszą reprezentować interesy swoich wyborców i konsultować się z nimi – w przeciwnym razie „lud sięgnie po swoją broń”: weto lub inicjatywę. Parlament staje się, bo musi się stać, bardziej obywatelski. Po drugie, niezadowolenie społeczeństwa lub jego poszczególnych ugrupowań nie musi się przejawiać w demonstracjach ulicznych, marszach i publicznych protestach. Inicjatywa obywatelska i weto obywatelskie to najskuteczniejsze metody protestu – usankcjonowanego prawnie, pokojowego i umocowanego w systemie politycznym. Społeczeństwo, świadome posiadania tych instrumentów w swoim ręku, staje się bardziej odpowiedzialne za sprawy państwa i narodu i bardziej obywatelskie. Po trzecie, w demokracji oddolnej dochodzi również do osłabienia roli partii politycznych – obywatele nie muszą „stawiać” na którąś z nich, aby się ponownie rozczarować, bo sami współdecydują. Przynależność partyjna przestaje być atrakcyjna, gdyż pojawiają się inne możliwości wpływu na decyzje instytucji państwowych. Dzięki praktyce weta obywatelskiego, inicjatywy obywatelskiej i referendum następuje zdezawuowanie roli wiodących partii masowych typu wodzowskiego. Krótko mówiąc, przywódcze partie tracą monopol na władzę absolutną, pozwalający im na dominację nad narodem, gdyż władza ta de facto należy do społeczeństwa obywatelskiego, czyli suwerena. Po czwarte, rządowi w demokracji oddolnej nadaje się taki charakter, jaki powinien mieć, a więc nie władczy, ale wykonawczy. Do jego zadań należy między innymi sprawne i zgodne z obowiązującym prawem przeprowadzanie referendum i wdrażanie w życie publiczne wyników głosowań ogólnokrajowych (ustaw i zmian konstytucji). Po piąte, świadomość współrządzenia wyzwala w społeczeństwie pozytywną energie, a to dzięki poczuciu współodpowiedzialności nie tylko za przyszłe losy kraju, ale także za bieżąca politykę. Zjawisko to sprawia, że dotąd potulna i skłonna do letargu część narodu czuje się doceniana, potrzebna i zainteresowana polityką. Rozwija się społeczeństwo w pełni obywatelskie i uczestniczące. Proces politycznej socjalizacji społeczeństwa przybiera pozytywny kierunek. Debaty przedreferendalne są rzeczowe, a nie ideologiczne. Nie może być inaczej, bowiem obywatele głosują we własnym interesie, znając najlepiej swoje problemy i bolączki, a nie na rzecz partii politycznej. Funkcjonuje to na zasadzie: „mów mi tam, ja i tak wiem lepiej, czego potrzebuje”. Po szóste, proces decyzyjny wydłuża się, ale pozwala ograniczyć ilość „produkowanych” ustaw. Co więcej, konstytucja odzyskuje swoje należne i kluczowe znaczenie jako ostoja praw i obowiązków. Posłowie Czy wprowadzenie instrumentów demokracji bezpośredniej w Polsce to utopia czy szansa na lepszą przyszłość dla milionów Polek i Polaków? No cóż, przykra prawda jest taka, że do stracenia mamy niewiele, a do zyskania ustrój prawdziwie demokratyczny, w którym obywatel przestaje być pionkiem na szachownicy, na której swój mecz rozgrywa cała plejada skłóconych, ale przede wszystkim nieudolnych graczy. Z czasem ukształtowałoby się społeczeństwo obywatelskie, a więc społeczeństwo uczestniczące, zsocjalizowane politycznie, pragmatyczne i zaangażowane. Bez aktywnego społeczeństwa obywatelskiego prawdziwa demokracja nie ma szans na przetrwanie i vice versa – bez rzeczywistej, oddolnej demokracji nie rozwinie się nigdy społeczeństwo obywatelskie. Przedstawiony w niniejszym wykładzie model demokratycznej zmiany w Polsce związany jest bezpośrednio z nowelizacją Konstytucji. Odpowiednia zmiana ustawy zasadniczej musi zostać zainicjowana poza polityką partyjną – na skutek oddolnej, obywatelskiej woli Narodu, co wiąże się ze zmianą politycznej wyobraźni w polskim społeczeństwie. Nie ma się co łudzić, elity partyjno-państwowe nie dopuszczą nigdy dobrowolnie „głupiego ludu” do współudziału w projekcie „dziel i rządź”. To obywatele powinni sobie uświadomić, że są faktycznym suwerenem w ich państwie i walczyć o to. Obecna Konstytucja jest natomiast bardzo wygodna dla rządzących. Wydaje się tak niejasna, nieprecyzyjna, sprzeczna i obwarowana tyloma ustawami, że w konsekwencji łatwo ją interpretować na wszystkie możliwe sposoby. W tym kontekście aż się prosi zmiana ordynacji wyborczej i wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych. Ciekawy jest art. 7 Konstytucji, dotyczący zasad działania organów państwa, który mówi, że „organy władzy publicznej działają na podstawie i w granicach prawa”. Czyli krótko mówiąc, racja jest zawsze po stronie prawa… Łatwo jest „produkować” ustawy w partyjnym parlamencie i następnie powołać się na wspomniany art. 7. Tworzy się przez to „zaklęte koło”, z którego wyjście możliwe jest tylko poprzez przekonanie społeczeństwa, że jest ono rzeczywistym suwerenem, a współrządzenie państwem przez obywateli dla obywateli to jego naturalne i demokratyczne prawo. Należałoby też skończyć w Polsce z dyskusją na temat dawania, dzielenia i odbierania władzy. Nikt w demokratycznym państwie nie ma przywileju absolutnego posiadania władzy, oprócz suwerena, czyli społeczeństwa obywatelskiego. Wybrane instrumenty oddolnej demokracji (referendum, inicjatywa obywatelska i weto obywatelskie) przyniosłyby niewątpliwie szanse na bardziej funkcjonalny proces decyzyjny w Polsce i kontrolę obywateli nad poczynaniami polityków. Wtedy każdemu byłoby łatwiej wypowiedzieć słowa: „to mój kraj”, „to moja decyzja”, „to moja Ojczyzna”. Bez wielkiego patosu, bez nadmiaru patriotyzmu – tak po prostu… Utopia czy szansa? Ostateczną odpowiedź na to pytanie pozostawiam LINK do ksiażki pt. POLSKA SEMIDEMOKRACJA: Artykuł ukazał się na portalu CYTAT TYGODNIA

Demokracja bezpośrednia oznacza bardziej to, że suweren wyraża swo-ją wolę wprost, a nie przez przedstawicieli, niż to, że nie uczestniczy w decyzji (procesie stanowienia prawa) żaden organ państwowy. P. Winczorek zwracał uwagę, że istota de-mokracji bezpośredniej wyraża się w tym, że „naród wyraża swoją wolę bezpośrednio

zapytał(a) o 21:37 co to jest demokracja bezpośrednia i pośrednia..? tyle.. tio ma byc tak żebym zrozumiała własnymi słowami...króciutko... Odpowiedzi dziuba22 odpowiedział(a) o 21:41 demokracja bezpośrednia-czyli bezpośrednie panowanie ludu. System polityczny w którym decyzje podejmuje się przez głosowanie ludowe (plebiscyt, referendum),demokracja pośrednia-przedstawicielska. To rodzaj demokracji gdzie decyzje podejmują przedstawiciele społeczeństwa wybrani w wyborach pośrednia - posłowie posłanki i og. politycy decydują za nasbezpośrednia - referenda plebiscyty wybory - my decydujemytak to mniej więcej wygląda :) jeśli gdzieś się mylę to sorry xD 9monika9 odpowiedział(a) o 19:56 DEMORACJA POŚREDNIA-decyzję mogą podejmowć wybrani w głosowaniu przedstawiciele społeczeństwaDEMOKRACJA BEZPOŚREDNIA-jeżeli w danej sprawie decydujemy osobiście blocked odpowiedział(a) o 20:36 Uważasz, że ktoś się myli? lub
Wbrew intencjom twórców na początku republiki demokracja bezpośrednia w postaci inicjatywy głosowania a referenda są obecnie szeroko stosowane na szczeblu stanowym i powiatowym. Przykłady demokracji bezpośredniej: Ateny i Szwajcaria. Być może najlepszy przykład demokracji bezpośredniej istniał w starożytnych Atenach w Grecji. "Demokracja to kult szakali wyznawany przez osły." Henry Louis Mencken "Alternatywą dla demokracji jest Republika. Stany Zjednoczone nigdy nie były państwem demokratycznym. Demokracja to rządy ludu. Republika zaś to rządy prawa. W celu ochrony wolności i własności każdego człowieka, ojcowie założyciele wybrali to drugie." Ron Paul Demokracja a republika. Niby podobne, ale nie to samo. Istnieje oczywiście wiele różnic między tymi ustrojami, ale pojawiła się właśnie doskonała okazja aby omówić jeden z nich. System wyborczy. Typowo w państwie demokratycznym (w przypadku demokracji pośredniej) przedstawiciele społeczeństwa wybierani są w masowym głosowaniu. Oznacza to, że o przydziale miejsc w parlamencie/rządzie/wybór prezydenta wykonywany jest przez większość. Mniejszość nie ma specjalnie wiele do powiedzenia. W dodatku w dzisiejszych czasach każdy obywatel ma jeden i tylko jeden taki sam głos. Ma to szereg konsekwencji, której jedną z wielu jest możliwość sterowania masami przez cwanych kombinatorów bądź doprowadzenie do tzw. dyktatury motłochu (kiedyś rzekło by się proletariatu). I właśnie dlatego ojcowie założyciele Stanów Zjednoczonych Ameryki wymyślili wiele sposobów na zapobieżenie stoczeniu się ich kraju, z jednej strony w kierunku tyranii jednostki, ale także w kierunku demokratycznej tyranii większości. Republikańskie reguły znajdują się jednak nie tylko w konstytucji USA, ale także w praktyce wyborczej głównych partii. Prawybory prezydenckie w partiach Republikańskiej i Demokratycznej są zwykle długimi i nudnymi spektaklami. Amerykanie są pragmatyczni i zwykle po odbyciu pierwszych kilku prawyborów w wyścigu zostaje co najwyżej dwóch kandydatów, a pozostali widząc że mają małe szanse - wycofują się. Następnie dwóch pretendentów wydaje spore sumy pieniędzy na promocję i przeciągnięcie partyjnej liny na swoją stronę. Po kilkunastu kolejnych stanach, zwykle zostaje jedna osoba i rozpoczyna się walka między kandydatami dwóch największych partii. W roku 2012 wiele wskazuje na to, że proces prawyborów w partii Republikańskiej może być jednym z najciekawszych wydarzeń w wewnętrznej polityce USA od kilkudziesięciu lat. Kandydatów jest w chwili obecnej czterech i wymieniają się regularnie zwycięstwami w kolejnych stanach a faktycznie nominację partyjną może zdobyć kandydat, który nie wygra bezpośrednio ani jednych prawyborów. Jak to możliwe? Wyjaśnienie jest proste, ale mieszkańcowi Europy, która od monarchii przeszła wprost do demokracji (w przypadku niektórych krajów zahaczając jeszcze o komunizm) nie jest łatwo zrozumieć o co chodzi. Otóż wprawdzie partie w każdym stanie robią prawybory polegające na szerokim głosowaniu na dowolnego kandydata (czasem zamknięte tylko do członków partii, a czasem nie), to faktycznie kandydata partii w wyborach wybierają delegaci partyjni podczas konwencji krajowej. Delegaci ci wybierani są na konwencjach stanowych, na które z kolei jadą delegaci wybrani na konwencjach poszczególnych hrabstw, na które jadą delegaci wybrani w okręgach w trakcie wyborów towarzyszących prawyborom. Okrąg to już bardzo mała jednostka organizacyjna, która może obejmować tylko kilka tysięcy mieszkańców. Kandydat może wygrać prawybory, ale mogą one okazać się tylko konkursem piękności, bo jeśli nie ma dużej liczby wiernych i aktywnie popierających go członków partii, którzy nie pójdą do domów po głosowaniu i zostaną wybrani jako delegaci, to nie zdobędzie większości delegatów na konwencję krajową z danego stanu. Zrozumienie całości utrudnia jeszcze fakt, że miejsca na konwencję krajową dzielą się na binded i non-binded. Gdzie binded oznacza że delegat jest przypisany do kandydata, który wygrał prawybory w danym stanie i jego głos zalicza się automatycznie właśnie jemu. Ale uwaga - tylko w pierwszej turze głosowania! Jeśli w pierwszej turze nikt nie zdobędzie 50% głosów (nosi to nazwę tzw. brokered convention), to w kolejnych głosowaniach każdy delegat głosuje na kogo chce. Zaś delegaci non-binded cały czas głosują na kogo chcą. Dlatego to właśnie delegaci są bardzo ważni i z tego powodu w obecnym procesie prawyborów prawdopodobnym liderem w chwili obecnej jest Ron Paul a nie Mitt Romney jak to przedstawiają media (nawiasem mówiąc media w USA także nie do końca rozumieją proces prawyborów) ponieważ wszystkie doniesienia mówią, że gromadzi on spore ilości wspierających go delegatów okręgowych. Jest to trudne do zweryfikowania dopóki nie odbędą się konwencje stanowe, ale różna źródła mówią, że zdobywa większość delegatów nawet w okręgach, w których jest czwarty z wynikiem rzędu 10% głosów! Nawet jeśli część tych doniesień kreuje jego własny sztab wyborczy, to i tak nie jest to bardzo istotne, bo najciekawsze jest to, że analiza systemu wyborczego pokazuje, że jest to jak najbardziej możliwe! Prawybory może wygrać kandydat mający w sumie tylko 15-20% głosów w prawyborach! Więcej o sposobie wybierania kandydata partii Republikańskiej do Białego Domu można przeczytać tutaj. Ale dlaczego prawybory przeprowadzane w tak pokrętny sposób mają być lepsze niż masowe głosowanie? Otóż ta metoda daje głos przede wszystkim osobom aktywnym. Nie wystarczy wrzucić kartkę do urny i pójść pić piwo przed telewizorem. Trzeba jeszcze zarejestrować się w lokalnym kole partyjnym i dać się wybrać na delegata. Dopiero wtedy naprawdę wspiera się jakiegoś polityka. To oznacza, że mniejszości odpowiednio aktywne i zdeterminowane mogą dać odpór większości i wprowadzić swoich kandydatów na szerokie wody. To sprawia, że trudniej manipulować pasywną większością przy pomocy pieniędzy i mediów, co jest sporą wadą demokracji. Osoby aktywne, przywiązane do kandydatów z powodów ideowych nie dadzą się łatwo manipulować ani przekupywać populistycznymi obietnicami. To oznacza także, że istotne decyzje zapadają bliżej ludzi, w małych grupach i że grupy te nie decydują wprost o sprawach całego kraju, ale tylko o tym, co leży w ich bezpośrednich kompetencjach czyli wybór delegatów okręgu. Oczywiście model polityczny USA w XXIw. daleko odszedł od federacyjnej republiki. Są jednak liczne pozostałości (np. prezydenta jakby kto nie wiedział wybiera Kolegium Elektorskie czyli delegaci stanów wybrani w powszechnym głosowaniu, co powoduje że kandydaci walczą o poszczególne stany a nie o bezwzględną większość głosów, ergo można przegrać wybory mając 51% głosów w całych Stanach, co już się zdarzało). Przez ostatnie sto lat rzadko można było obserwować jak działają one w stanie czystym i skupionym. Coś się jednak zmienia, amerykańskie społeczeństwo pęka, przestaje akceptować dotychczasowy establishment partyjny i popiera kandydatów tak nietypowych jak choćby wspomniany Ron Paul, człowiek który jest jednocześnie przeciwko aborcji, za legalizacją narkotyków, likwidacją podatku dochodowego, sprowadzeniem wojsk amerykańskich ze wszystkich misji zagranicznych oraz baz, przeciwko rozrostowi rządu federalnego i za decentralizacją uprawnień tego rządu na stany. I dlatego obecne wybory prezydenckie w USA mogą być bardzo ciekawe i mieć wpływ także na inne kraje na świecie. Miejmy nadzieję, że i na Europę, gdzie decentralizacja i ograniczanie rządów jest dawno zapomnianym hasłem. .
  • obj1xg8ao1.pages.dev/739
  • obj1xg8ao1.pages.dev/11
  • obj1xg8ao1.pages.dev/418
  • obj1xg8ao1.pages.dev/171
  • obj1xg8ao1.pages.dev/16
  • obj1xg8ao1.pages.dev/147
  • obj1xg8ao1.pages.dev/971
  • obj1xg8ao1.pages.dev/221
  • obj1xg8ao1.pages.dev/995
  • obj1xg8ao1.pages.dev/54
  • obj1xg8ao1.pages.dev/254
  • obj1xg8ao1.pages.dev/310
  • obj1xg8ao1.pages.dev/524
  • obj1xg8ao1.pages.dev/928
  • obj1xg8ao1.pages.dev/222
  • czym sie różni demokracja pośrednia od bezpośredniej