W filmie górale zajmują się głównie liczeniem pieniędzy oraz piciem alkoholu, który w dodatku wcześniej sami nielegalnie upędzili. Do tego uwielbiają awantury i zrobią wiele za pieniądzeZdaniem wójta gminy Kościelisko gdzie powstawał obraz, po raz kolejny przy pokazaniu górali posłużono się jedynie niesprawiedliwymi stereotypamiSpecjaliści od marketingu przekonują jednak, że film, który bije rekordy na całym świecie, sprawi, że na Podhale przyjedzie duża liczba turystów z zagranicyWięcej podobnych historii znajdziesz na głównej stronie Onetu"Poskromienie złośnicy" (angielski tytuł to "The Taming of the Shrew") to komedia romantyczna luźno oparta na sztuce Williama Shakespeare. Akcja filmu toczy się w czasach współczesnych na Podhalu. Tu po latach spędzonych w Ameryce wraca młoda góralka, która ma złamane serce. Nagłe pojawienie się kobiety komplikuje jednak biznesowe plany kilku góralom. To napędza cały którego reżyserem jest Anna Wieczur-Bluszcz, od czasu debiutu bije na Netflixie rekordy popularności. Od jego premiery w środę 13 kwietnia zobaczyły go miliony osób na wszystkich kontynentach. W tygodniu od 18 do 24 kwietnia (danych za kolejny tydzień jeszcze nie ma) "Poskromienie Złośnicy" było najchętniej oglądanym filmem nieanglojęzycznym na całym świecie. Jak informuje Netflix, łącznie użytkownicy platformy spędzili na oglądaniu tej produkcji 9 mln 330 tys. godzin. Co ciekawe dzieje się tak, pomimo że krytycy o produkcji mówią raczej część tekstu znajdziesz pod materiałem wideoPodhale zyska na zjawisku set jetting?— W kolejnych tygodniach film nakręcony na Podhalu zobaczą kolejne miliony osób — uważa Dawid Poździorko, specjalista od marketingu. — Moim zdaniem to jest ogromny prezent dla Podhala i ludzi żyjących tam z turystyki. Co by o "Poskromieniu Złośnicy" nie mówić to na pewno trzeba pochwalić w tym filmie zdjęcia. Są naprawdę piękne i pokazują polskie góry w naprawdę olśniewający sposób. Zwłaszcza ujęcia wykonane w Tatrach są zjawiskowe. W mojej opinii po obejrzeniu tego filmu wiele osób na całym świecie sprawdzi, gdzie jest Zakopane i zapragnie tu przyjechać — Tatrami rozpoczęła się majówka. Tysiące turystów ruszyło w stronę Morskiego Oka [ZDJĘCIA] Takie zjawisko nazywa się set jetting i polega na tym, że ludzie podróżują w miejsca, które zobaczyli wcześniej w filmach. Przykłady? Między innymi tajska plaży w zatoce Maya Bay, która stała się sławna dzięki filmowi "Niebiańska Plaża" z Leonardo DiCaprio; Dubrownik będący lokalizacją wielu epizodów "Gry o Tron", czy wiele miejsc pokazanych w serii filmów o mają zresztą to szczęście, że filmowcy od Netflixa doskonale pokazali je ogólnoświatowej widowni już zresztą drugi raz w krótkim odstępie czasu. Przed Bożym Narodzeniem w czołówce zestawień platformy na świecie był film świąteczny "Dawid i Elfy" również nakręcony pod również: Awantura na Podhalu. Górale chcą zablokować film, który pokaże historię Goralenvolk— Promocja naszego regionu w filmach jest ogromna i trafia do widza zagranicznego, czyli takiego, który wcześniej o Zakopanem mógł nie słyszeć — mówi Agnieszka Nowak-Gąsienica, wiceburmistrz Zakopanego. Kobieta przypomina, że w Zakopanem kilka lat temu był pomysł stworzenia specjalnego funduszu filmowego. Taki ma wiele dużych polskich miast i kilka województw. Filmowcy mogą aplikować w środki z funduszu, jeśli obiecają, że dany region lub miasto pokażą (a co za tym idzie) wypromują później w swoim obrazie.— Teraz te filmy Netflixa pokazały, że taka promocja ma sens. Myślę, że do stworzenia zakopiańskiego czy podhalańskiego funduszu filmowego trzeba powrócić — mówi Nowak-Gąsienica w rozmowie z my górale tacy nie jesteśmy— Jeśli chodzi o film "Poskromienie Złośnicy" mam jednak mieszane uczucia — mówi Roman Krupa, wójt gminy Kościelisko na terenie, której nakręcono najwięcej ujęć do tej komedii. — Bardzo się cieszę, że został nakręcony u nas i zobaczyła go tak duża liczba widzów na całym świecie. To faktycznie ogromna promocja. Gdy filmowcy zgłosili się do nas, staraliśmy się im pomóc w zamykaniu niektórych ulic na plany czy zdobyciu statystów. Sam film średnio przypadł mi jednak do gustu. Po raz kolejny powstał obraz, który fałszywie pokazał górali i ich obyczaje. Wyciągnięto na wierzch wszystkie krzywdzące stereotypy i właściwie tylko z nich składa się ten film. Rozumiem, że komedie romantyczne rządzą się swoimi prawami, ale to już trochę przesada. Ludzie, którzy to będą oglądać, mogą pomyśleć, że górale naprawdę tacy odmówić wójtowie Krupie racji. Górale przedstawieni w "Poskromieniu Złośnicy" całymi dniami zajmują się tylko knuciem jak oszukać ceprów przy sprzedaży działek, bójkami, pędzeniem nielegalnego alkoholu czy kłótniami dotyczącymi tego, która rodzina jest bogatsza. Podobnie było w 2010 r. gdy premierę miał polsatowski serial "Szpilki na Giewoncie". Wówczas też nie obyło się bez protestów środowisk regionalnych.— Moim zdaniem nie ma się zbytnio tym, co pokazano w tym filmie przejmować — mówi Dawid Poździorko. — Tu sprawdza się zasada "nieważne co się mówi, ale ważne, że się mówi". Wielu widzów na całym świecie kilka dni po seansie zapomni fabułę tego filmu, ale piękno Podhala zapadnie im w pamięć — kończy że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe Onet Wiadomości z Podhala i południowej MałopolskiData utworzenia: 1 maja 2022, 13:27Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie znajdziecie tutaj.